MOIM
ZDANIEM
Barbara
Gawrońska
Zgodnie
z wcześniejszą obietnicą podzielę się na blogu kochanej Pani Małgosi swoimi
spostrzeżeniami dotyczącymi naszej gminy. Na początek trochę cofnę się w
czasie.
Pod
koniec 2013 roku zmarł radny poprzedniej kadencji Piotr Jóźwiak z Niszczewic.
Może się czepiam, bo przecież ten pan nie był moim idolem. Kiedy jednak zmarł,
to w moim rozumieniu należał się mu ze strony wójta i nowej rady chociażby gest
pamięci w formie minuty ciszy za lata swojej pracy jako sołtysa i radnego. Niestety, nawet radny z jego wsi
Tadeusz Kuglarz nie stanął na wysokości zadania. Nawet nie poinformowano o jego
śmierci.
Zaszły
również zmiany na stanowiskach gminnych. Z powodu poważnej choroby kierownika
OSiR – u Jacka Piernika, jego stanowisko zajęła nowa osoba. Zmienili się także
pracownicy w dziale budowlanym w gminie i utworzono nowy etat, zatrudniając osobę do spraw związanych z
projektami oraz zamówieniami publicznymi. Nie zostało to jednak podane do
wiadomości radnych, pracowników gminnych i mieszkańców naszej gminy, a przydałoby
się, abyśmy wszyscy wiedzieli do kogo w danej, ważnej dla nas sprawie się udać.
To
wszystko jest jednak mało. Na sesji po prostu chciało mi się śmiać i płakać.
Jak to możliwe, że nawet radni nie mają wiedzy na temat punktu zbiorczego na śmieci
nietypowe, który podobno istnieje w Mierzwinie. Radny Budner, który ostatnio
miał problem z wywiezieniem od siebie tych odpadów, pytał się o zasady działania
punktu i słusznie. Nadal nikt nie wie, jak, kiedy i na jakich zasadach można
dostarczyć tam np. zalegający nam sprzęt RTV lub gruz po rozbiórce. Sprawdziłam, na chwilę,
w której to piszę, nie znajdzie się takiej informacji na stronie naszej gminy.
Nawet gdyby tam się znalazła, to są jeszcze i to w dość znacznym gronie ci,
którzy nie korzystają z informacji internetowej. Skąd zatem mieszkańcy mają uzyskać
taką wiedzę?
Najbardziej
zasmuciła mnie, już niestety nie po raz pierwszy, radna Alina Owedyk. Obserwuję
ją i słucham od początku jej kadencji. Co stwierdzam, chyba pomyliła bajki. Nie
jestem pewna czy słucha tego, co się wokół niej dzieje. Kiedyś zdziwiła
obecnych na sesji, zgłaszając potrzebę ograniczenia szybkości na ulicy
Ogrodowej w Złotnikach Kujawskich, gdzie jest już w jezdni kilku „policjantów”.
Nie byłoby to może nic wielkiego, gdyby nie fakt, że radna mieszka kilka kroków
od tej ulicy. Ostatnio podczas dyskutowania nad uchwałą (dyskutowanie to za dużo
powiedziane, bo raczej dyskusja na sesji zdarza się wyjątkowo rzadko) pani
Alina, słusznie znudzona przebiegiem sesji, nagle wstała i poszła proponować
kawę obecnym w salce sesyjnej sołtysom i przewodniczącym rad sołeckich. No cóż,
może to jej misja, ale nie trzeba zaraz zabierać pracy pani woźnej. Fakt, że
grzecznie byłoby potraktować zaproszonych na sesję obserwatorów (dostają oni
imienne zaproszenia), tak jak radnych i im również postawić kawę, aby nie czuli
się jak piąte kolo u wozu, ale takie sprawy załatwia się przed sesją.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz