poniedziałek, 3 lutego 2014

Zdaniem Pani Basi Gawrońskiej...



MOIM ZDANIEM
Barbara Gawrońska

Zgodnie z wcześniejszą obietnicą podzielę się na blogu kochanej Pani Małgosi swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi naszej gminy. Na początek trochę cofnę się w czasie.

Pod koniec 2013 roku zmarł radny poprzedniej kadencji Piotr Jóźwiak z Niszczewic. Może się czepiam, bo przecież ten pan nie był moim idolem. Kiedy jednak zmarł, to w moim rozumieniu należał się mu ze strony wójta i nowej rady chociażby gest pamięci w formie minuty ciszy za lata swojej pracy jako sołtysa  i radnego. Niestety, nawet radny z jego wsi Tadeusz Kuglarz nie stanął na wysokości zadania. Nawet nie poinformowano o jego śmierci.

Zaszły również zmiany na stanowiskach gminnych. Z powodu poważnej choroby kierownika OSiR – u Jacka Piernika, jego stanowisko zajęła nowa osoba. Zmienili się także pracownicy w dziale budowlanym w gminie i utworzono nowy etat,  zatrudniając osobę do spraw związanych z projektami oraz zamówieniami publicznymi. Nie zostało to jednak podane do wiadomości radnych, pracowników gminnych i mieszkańców naszej gminy, a przydałoby się, abyśmy wszyscy wiedzieli do kogo w danej, ważnej dla nas sprawie się udać.

To wszystko jest jednak mało. Na sesji po prostu chciało mi się śmiać i płakać. Jak to możliwe, że nawet radni nie mają wiedzy na temat punktu zbiorczego na śmieci nietypowe, który podobno istnieje w Mierzwinie. Radny Budner, który ostatnio miał problem z wywiezieniem od siebie tych odpadów, pytał się o zasady działania punktu i słusznie. Nadal nikt nie wie, jak, kiedy i na jakich zasadach można dostarczyć tam np. zalegający nam sprzęt RTV  lub gruz po rozbiórce. Sprawdziłam, na chwilę, w której to piszę, nie znajdzie się takiej informacji na stronie naszej gminy. Nawet gdyby tam się znalazła, to są jeszcze i to w dość znacznym gronie ci, którzy nie korzystają z informacji internetowej. Skąd zatem mieszkańcy mają uzyskać taką wiedzę?

Najbardziej zasmuciła mnie, już niestety nie po raz pierwszy, radna Alina Owedyk. Obserwuję ją i słucham od początku jej kadencji. Co stwierdzam, chyba pomyliła bajki. Nie jestem pewna czy słucha tego, co się wokół niej dzieje. Kiedyś zdziwiła obecnych na sesji, zgłaszając potrzebę ograniczenia szybkości na ulicy Ogrodowej w Złotnikach Kujawskich, gdzie jest już w jezdni kilku „policjantów”. Nie byłoby to może nic wielkiego, gdyby nie fakt, że radna mieszka kilka kroków od tej ulicy. Ostatnio podczas dyskutowania nad uchwałą (dyskutowanie to za dużo powiedziane, bo raczej dyskusja na sesji zdarza się wyjątkowo rzadko) pani Alina, słusznie znudzona przebiegiem sesji, nagle wstała i poszła proponować kawę obecnym w salce sesyjnej sołtysom i przewodniczącym rad sołeckich. No cóż, może to jej misja, ale nie trzeba zaraz zabierać pracy pani woźnej. Fakt, że grzecznie byłoby potraktować zaproszonych na sesję obserwatorów (dostają oni imienne zaproszenia), tak jak radnych i im również postawić kawę, aby nie czuli się jak piąte kolo u wozu, ale takie sprawy załatwia się przed sesją.

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz