Kto czytuje regularnie mojego bloga lub też zakupił ostatni numer "Gminy w obiektywie", ten już wie! Nieuświadomionych informuję, że w pierwszej połowie marca cytowałam fragment mojego tekstu, który teraz postanowiłam zamieścić w całości. "Dzieło" owo jest moim kolejnym przyczynkiem do dyskusji o nietolerancji i plotkarstwie.
Serdecznie zachęcam do komentowania:)))
Współczesne refleksje o tolerancji i plotkarstwie, czyli na tropie tajemniczych ciąż…
Od wielu lat słyszę, że Sabina jest w ciąży! Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kobieta ta jest już po pięćdziesiątce, dzieci ma dorosłe i ani myśli o kolejnym potomstwie. Skąd wiem? No nie, nie z plotek. Od Sabiny! Czasami po prostu szczerze rozmawiamy i dziwimy się ludzkiej fantazji.
Jesienią ubiegłego roku Sabina wpada do mnie podekscytowana, od progu wołając: Małgorzata! Małgorzata! Słyszałaś? – uśmiecha się do mnie z błyskiem w oku.
- A o czym? – pytam życzliwie i zapraszam ją na kanapę.
Siada i obwieszcza mi triumfalnie: Ludzie mówią, że jestem w ciąży!
- Znowu? – pytam ze zdziwieniem. – To już w tym roku Twoja szósta ciąża! Opamiętaj się kobieto! – dodaję ze śmiechem.
- Cóż ja na to poradzę - odpowiada z odrobiną goryczy – że co przytyję, ludzie wymyślają, że jestem w ciąży i jeszcze się zastanawiają z kim…
Mąż Sabiny bowiem często przebywa za granicą, podejrzanymi są zatem wszyscy mężczyźni, którzy mają z nią styczność. Sabina zdążyła się już przyzwyczaid do naszego miejscowego „bagienka” i stara się te „odkrywcze” newsy na swój temat przyjmowad z przymrużeniem oka.
Natomiast ja usilnie zastanawiam się ostatnio, jak długo potrwa ta paranoja i czy kiedyś usłyszę, że to ja jestem ojcem, bo przecież Sabina regularnie mnie odwiedza… Coś w tym musi być!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz