wtorek, 30 kwietnia 2013

Nowe zdjęcia wiosny!

Jestem wdzięczna, że ktoś odpowiedział na mój apel. Przemek Czerzniak przesłał mi kilka zdjęć wiosennych kwiatków, co prawda fiołki już przekwitają, ale za to inne rośliny w pełnym rozkwicie:)))
Zawsze lubiłam zieleń, kwiaty, drzewa, ogrody, łąki, pola, lasy i w ogóle wszelaką zieleń.
Dzięki Przemku,  na Ciebie zawsze można liczyć!
Pozdrawiam cieplutko autora zdjęć oraz Was Drodzy Czytelnicy:)))
Życzę przyjemnych majowych szaleństw;)

sobota, 27 kwietnia 2013

Zmiany w "gorącej trójce":)

Ci, którzy odwiedzają mój blog regularnie, zapewne zwrócili uwagę, że pozmieniało
Dla Basi:)))
się trochę wśród najpopularniejszych postów.
Na miejscu trzecim Joanna Kłos i jej seksowne zdjęcie autorstwa Damiana Noszkowicza, na drugim Tomasz Kopyszka i Robert Janowski w "Jaka to melodia?" i na miejscu pierwszym absolutny hicior przełomu marca i kwietnia, czyli życzenia powrotu do zdrowia dla Pani Basi Gawrońskiej. Ten post obecnie liczy sobie 276 odsłon!
Bardzo się cieszę, że aż tyle osób jest zainteresowanych zdrowiem naszej Pani Redaktor miesięcznika "Gmina w obiektywie".

piątek, 26 kwietnia 2013

Jeszcze możesz pomóc...

:)))
Opieszałym pozostało jeszcze tylko kilka dni na rozliczenie się z fiskusem, ale to oznacza, że wciąż mają szansę pomóc potrzebującym. Nieważne, ile możesz ofiarować, liczy się każdy grosz i wierzcie mi, wiem, co mówię. 
Na stronie 14. ostatniego wydania "Gminy w obiektywie" znajdziecie artykuł właśnie na ten temat. Poniżej zamieszczam jego fragment.

 I Ty możesz pomóc...

1 stycznia 2004 roku weszła w życie ustawa o działalności organizacji pożytku publicznego i o wolontariacie. Na jej mocy podatnik, płacący podatek dochodowy od osób fizycznych, może przeznaczyć 1% swojego należnego podatku na rzecz wybranej przez siebie organizacji pożytku publicznego, znajdującej się na oficjalnej liście. Od 2007 roku na wniosek podatnika wyrażony w zeznaniu rocznym jeden procent na konto bankowe OPP przekazuje naczelnik urzędu skarbowego.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Zmiana zdjęcia głównego...

Fot. Przemek Czerzniak
Hej, rozhulała nam się wiosna:))) Nic to, że późno, ważne, że w końcu! Słoneczko grzeje, ptaszęta kwilą, żeby nie rzec - jak w kabarecie "Potem" - "drą ryje", wiatr powiewem drażni nozdrza... Cóż, zapachy nie zawsze przyjemne, ale oszałamiające:)))
Swoją drogą, gdybym dorwała tych, co palą śmieci w piecach, przejechałabym wózkiem bez pardonu i "zasadziła kopa" jedyną całą stopą, którą posiadam!!!
Wybrałam się już kilka razy na słoneczko, wiatr przeczochrał nas razem z Michną - znaczy mnie i Misię, nie, że Misia z wiatrem mnie:))) - teraz czekam na kwitnienie bzów:)))
Dziękuję bardzo Przemkowi Czerzniakowi, który przesłał wiosenne zdjęcie główne. Cieszy ono moje oczy. Szkoda, że nie pachnie, no, ale na takie wynalazki przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać:)))

środa, 17 kwietnia 2013

Niemożliwe? A jednak! - historia druga

Fot. M.M.M.
Kolejna historia, którą chcę opowiedzieć - dla odmiany - nie dotyczy szpitala, choć tych szpitalnych mam jeszcze kilka, ale zachowam je na później. Nie chcę bowiem epatować mrocznymi historiami, tym bardziej, że z natury jestem istotą pogodną.
Działo się to ponad 20 lat temu, kiedy byłam studentką UMK w Toruniu. Zwykle w poniedziałki wracałam po weekendzie do akademika, aby w piątek lub w sobotę wyruszyć ponownie do domu.
Nie pamiętam dokładnie, na którym roku wtedy byłam i który to był miesiąc.Jechałam z koleżanką i tobołkami pociągiem. Drzwi na zewnątrz w wagonach trzeba było sobie samemu otworzyć, a że spieszyłyśmy się, aby zdążyć należało dać gazu i dobiec z peronu do autobusu, by w miarę szybko pokonać most, ponieważ zajęcie rozpoczynały się kilkanaście minut później. Kiedy więc pociąg zaczął się zbliżać do Torunia, wyszłyśmy na korytarz i ja pierwsza ustawiłam się przy drzwiach. Pociąg już praktycznie stał, kiedy pchnęłam drzwi i wyskoczyłam na peron. Przeliczyłam się jednak, okazało się, że wagony jeszcze się przesuwają. Ziemia uciekła mi spod stóp, a ja wylądowałam na brzuchu pod... latarnią, znajdującą się przy końcu peronu. 

wtorek, 16 kwietnia 2013

Niemożliwe? A jednak! - historia pierwsza

Pewnie niektórzy z Was oglądają takie historie w telewizji. Dzisiaj mnie oświeciło - to
Fot. Ania Gawrońska
pewnie przez kolejne rozczochranie na wietrze :))) - i postanowiłam ujawnić kilka takich historii, które przydarzyły się mojej skromnej osobie:)))
Dzisiaj odcinek pierwszy:)))
Na przełomie listopada i grudnia 2008 roku przebywałam w inowrocławskim szpitalu. Przeszłam tam jedną poważną operację i jeden zabieg. Pierwszym szokiem okazało się dla mnie żądanie pielęgniarki, abym... sama wskoczyła na stół operacyjny... Owszem, przywieziono mnie w łóżku do sali, jednak w środku musiałam się sama wygramolić ze szpitalnego łoża, a następnie, kicając na jednej nodze (druga była chora) wskoczyć na stół. To doświadczenie zburzyło moje telewizyjne wyobrażenia o przygotowywaniu w naszym kraju - a przynajmniej w powiecie - do operacji chirurgicznej.

Dzięki Bogu, już wiosna:)))

Nie mogę się doczekać kwitnienia bzów:)))
Nareszcie nadeszła... Nie ma wątpliwości. Pachnie nią powietrze, słonko przygrzewa. Wychynęłam sobie wczoraj na podwórko zażyć nieco wiosennej kąpieli słonecznej i poczułam wreszcie, z dawna upragniony, wiatr we włosach! Przeczochrało nas z Michą porządnie i... nieszczęście gotowe. Przeziębiłam się:(((

środa, 10 kwietnia 2013

Numer 10. wreszcie nadchodzi...

Dotarły do mnie dzisiaj niepokojące wieści. Otóż moja koleżanka "ryła" w gazetach i "nie dokopała się" do najnowszego wydania "Gminy w obiektywie". Zaniepokoiło mnie to. Postanowiłam więc zapytać o termin wydania Redaktor Gawrońską - powracającą powoli do zdrowia i sprawności fizycznej.
Gazeta będzie dostępna dopiero jutro na skutek opóźnień w drukarni. Jak wiadomo, nie wszystko zależy od nas, choćbyśmy się najbardziej starali.

Dobre samopoczucie oszusta

Któż z nas nie został choć raz w życiu oszukany? Podejrzewam, że nikt. Tylko niektórzy się do tego nie przyznają nawet przed samymi sobą. Zawsze powtarzałam uczniom, że kiedy ma się miękkie serce, trzeba mieć twardy tyłek. Od kiedy zostałam inwalidką, coraz częściej mi się to sprawdza. Jeśli myślicie, że ludzie z niepełnosprawnością są w tym względzie jakoś chronieni, poważnie się mylicie, bowiem oszust nie posiada przyzwoitości i tyle.
Przydarzyło mi się to ponad rok temu. Skontaktował się ze mną były uczeń, prosząc o pomoc w kwestii polonistycznej. Już wcześniej pomagałam mu nieodpłatnie, z dobrego serca, a nawet załatwiłam mu legalne zlecenia, na których zarobił. Jednak tym razem zapewnił mnie, że chce się zrewanżować za pomoc. Pomogłam, mimo że już w gimnazjum okazał się nie całkiem uczciwy - obiecał zrobić stronę gazetki, otrzymał za to nagrodę w postaci pendrive'u, ale strona nigdy nie ruszyła. Jak zwykle naiwna pomyślałam, że każdemu zdarzają się wpadki, należy się więc kolejna szansa. 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Dlaczego strona 12. mnie przygnębiła...

Nie wstydzę się swego "podeszłego" wieku, jednak rwący upływ czasu mnie przygnębia. Tak to
już jest, że przed dwudziestką chcielibyśmy jak najszybciej się usamodzielnić, a później odmłodzić lub nawet wrócić do dzieciństwa:))) Człowiekowi nigdy nie dogodzisz! 
Od kilku miesięcy z dumą podkreślam, że imię moje czterdzieści i cztery, ale - czytając informację na stronie 12. na temat turnieju tenisa stołowego dla "mocno" dojrzałej "młodzieży" - uświadomiłam sobie, że niedługo już stuknie mi 45:(((, bowiem w kategorii 45-55 (dobijajcie mnie!) znalazłam Rycha - swego kolegę z klasy w szkole podstawowej.
Cóż poradzić, kiedy "młody człowiek" zbliża się do pięćdziesiątki? 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

A może by tak...

...od czasu do czasu - nie, żeby codziennie, ktoś napisał coś ciekawego i zamieścił na moim
Też chcę na słonko, czego i Wam życzę:)))
blogu w komentarzach albo nadesłał jakiś ciekawy tekst do zamieszczenia? Może też jakieś fociaszki? 
Aj, już słyszę te głosy: Samej jej się nie chce, to nas chce wykorzystać! Oj tam, oj tam! Chce mi się, mam różne przemyślenia, ale na dłuższą metę - obawiam się - może to stać się nudne, tym bardziej, że od 4 lat jestem unieruchomiona i przygody przeżywam, owszem, ale w dość zawężonym zakresie, niestety...

niedziela, 7 kwietnia 2013

Co jeszcze w numerze 10?

Wczoraj pisałam o terminie ukazania się 10. wydania "Gminy w obiektywie" oraz o zapowiedziach na pierwszej stronie. Dzisiaj chciałabym polecić jeszcze zawartość strony 9., w całości poświęconej miejscowości Tuczno. To właśnie do Tuczna co niedziela udawali się moi przodkowie, aby pomodlić się w tamtejszym kościele parafialnym. Nikt wtedy jeszcze nawet nie marzył, ze w Złotnikach zostanie wybudowana świątynia katolicka...
A oto fragment tekstu ze strony 9. Zainteresowani mogą doczytać po zakupie gazety... już jutro:)))

sobota, 6 kwietnia 2013

Podobno to już w ten poniedziałek...

Co? Po pierwsze, ma się ocieplić, dałby Bóg:))) Po drugie, ma się ukazać numer 10.
"Gminy w obiektywie", a w nim, zgodnie z zapowiedziami na stronie pierwszej:
-III Turniej Piłki Halowej w Tucznie – str. 4
-Dzień Kobiet w Teatrze Miejskim w Inowrocławiu – str. 2 i 3
-Zajęcia w bibliotece – str. 14
-Wielkanocny Zajączek w złotnickim przedszkolu – str. 4
-Historia Klubu „PIAST” Złotniki Kujawskie – str. 7 i 8.

Tym razem Wasza ulubiona autorka "nie wyrobiła się" czasowo, niestety (o mnie chodzi, gdyby ktoś nie skumał:))) Zachęcam jednak do lektury wieści gminnych. Warto też napaść oczy fotografiami, zarówno tymi najnowszymi, jak i archiwalnymi.

piątek, 5 kwietnia 2013

Co knuję na wiosnę:)))

Odkąd wzięłam "w leasing" wózek terenowy, nie mogę doczekać się wiosny. Kiedy zrobi się
:)))
ciepło, zamierzam bowiem "wylec tłumnie na ulicę", czyli uruchomić ręcznie swoje cztery kółka i hajda na dzikie pola!!! Znaczy, niezupełnie, na początek Słoneczną w kierunku zachodzącego słońca, tam musi być jakaś cywilizacja:))) Inteligentni wiedzą o co chodzi, reszta niech pogłówkuje, pamiętając, że organ nieużywany zanika!
Nie wiem, co prawda, kiedy to radosne wydarzenie nastąpi, ale planuję wielkie wejście, a właściwie wielki "wjazd".

czwartek, 4 kwietnia 2013

I po świętach...

Uparcie przywabiam wiosnę:)))
Święta minęły błyskawicznie i ledwie się obejrzałam a tu prawie koniec pierwszego tygodnia kwietnia. Co gorsza, nic nie zwiastuje wiosny. Kogo tylko zapytać, ten odpowiada ponuro, że ma już dość tej zimy. Nawet bociany, które przyleciały do Polski, są wycieńczone, gdyż przy braku ciepłych prądów wznoszących nie mogły szybować, ale musiały machać skrzydłami! A machaj tu kilka tysięcy kilometrów!!! Masakra!
Jeśli spotkacie jakiegoś boćka, spójrzcie na niego czule i zaopiekujcie się, bez obawy, dziecka Wam nie przyniesie:)))
Widziałam dzisiaj jednego biedaka w telewizji - znaczy bociana: wymięty, z nastroszonymi piórami i błędnym wzrokiem. Stał smętnie i zastanawiał się chyba, co jest grane.