W styczniu 2011 roku opublikowałam na łamach Forumtransportu.pl wywiad z kobietą, która swoje życie związała z zawodem, postrzeganym w naszym społeczeństwie nadal jako typowo "męski",
Wiem, że obecnie Pani Iwonie, na szczęście, powodzi się już lepiej, czego jej z całego serca zawsze życzyłam i życzę.
Adres do źródła:
http://www.forumtransportu.pl/Wywiad_tygodnia,,21
Adres do źródła:
http://www.forumtransportu.pl/Wywiad_tygodnia,,21
Zapraszam do lektury:)))
„(...)
zamieniłam aparat fotograficzny na kierownicę pojazdu ciężarowego.”
Kiedy
do internetowej wyszukiwarki wpiszemy hasło: kobieta kierowca, wyskoczy nam
mnóstwo głupich kawałów i filmików na temat pań za kierownicą. O tym jak
niesprawiedliwie i stereotypowo traktuje się u nas kobiety świadczy przykład
Pani Iwony Wawrzykowskiej – niewiasty, która właśnie łamie stereotypy, walczy z
etykietkami i swoim życiem dowodzi, że kobieta potrafi i to bez taryfy ulgowej!
M.M.: Co Iwona Wawrzykowska chciałaby na wstępie powiedzieć o sobie naszym czytelnikom?
I.W.: Urodziłam się w Elblągu. Mam 40
lat. Jestem kochaną żoną i matką trojga cudownych dzieci. Ukończyłam szkolę w
zawodzie fotograf z dyplomem czeladniczym. Mówią o mnie, że jestem osobą z
dużym poczuciem humoru i zwariowaną, szczególnie po tym, jak zamieniłam aparat
fotograficzny na kierownicę pojazdu ciężarowego.
M.M.: Czy wybór takiego zawodu
jak kierowca, to była w pełni świadoma decyzja, czy np. potrzeba chwili?
I.W.: Wybór obecnego zawodu zrodził
się z tego, iż byłam wychowana w środowisku kierowców zawodowych, począwszy od
mojego tatusia, który był kierowcą w PKS Oliwa, po brata, męża i kuzynów. Od
dzieciństwa lubiłam jeździć i przebywać z ojcem oraz jego samochodami. W
późniejszym życiu, u boku mojego męża kierowcy, przy każdej nadarzającej się
okazji wyjeżdżałam razem z nim w trasy, aż do momentu, kiedy stwierdziłam, że
ja również to potrafię i chce samodzielnie prowadzić duży skład. Znając zawód
od podszewki, postanowiłam zdobyć uprawnienia i zostać kierowcą zawodowym. Choć
droga była niełatwa, osiągnęłam swój wymarzony cel.
M.M.: Jest
Pani kierowcą z czteroletnim doświadczeniem. Nie ma przed Panią tajemnic:
Europa zachodnia, Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, cała Skandynawia. Jaka
konkretnie powinna być praca, której Pani poszukuje? Jaki pracodawca?
I.W.: To prawda, posiadam
czteroletnie doświadczenie w samodzielnym prowadzeniu aut ciężarowych na
trasach Europy Zachodniej, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii oraz całej
Skandynawii. Praca, której poszukuję i o której marzę powinna być przede
wszystkim niestresująca ze strony pracodawcy i firmy. I tak kierowca ma dużo
stresu na drodze, związanego z zachowaniem bezpieczeństwem, częstymi kontrolami
policji oraz Inspekcji Transportu, z troską właśnie o bezpieczeństwo własne i
pojazdu wraz z ładunkiem. Pracodawcy dużo wymagają od kierowcy tzn.: sumienności, obowiązkowości itp., a tymczasem
nie potrafią lub nie chcą spełnić
podstawowych i uzasadnionych oczekiwań kierowcy.
M.M.: Napisała
Pani w ogłoszeniu, że poszukuje tylko poważnych ofert. To znaczy, że zdarzają
się niepoważne?
I.W.: Pisałam w ogłoszeniu, że
poszukuję tylko poważnych ofert pracy, gdyż często się zdarza, że w czasie
rozmowy wstępnej dużo się obiecuje pracownikom, a na dalszym etapie
rzeczywistość nie pokrywa się w ogóle z tym, co było deklarowane, czyli pracodawca
wymaga, aby tylko wyjechać z bazy w drogę, a dalej liczy na to, że jakoś samo
się potoczy.
M.M.: Zawód
kierowcy jest ciężki i czasochłonny, wymaga skupienia. Jak Pani łączy, kiedy
pracuje, obowiązki zawodowe z życiem osobistym?
I.W.: Zawód kierowcy jest
rzeczywiście czasochłonny i ciężki, kiedy wyjadę, zaraz zaczynam tęsknić za
domem i rodziną. Większości kierowców brakuje życia osobistego. Ciężko jest
cokolwiek zaplanować, są chwile załamania i narzuca się pytanie: czy dobrze
zrobiłam, wybierając ten zawód? Myślę, że nie tylko ja mam takie chwile
zwątpienia (nie tylko dlatego, że jestem kobietą) i to mnie dopinguje do
dalszego działania. Z drugiej strony, gdy jestem w domu, często uciekam myślami
w przyszłość, kiedy wyjadę w trasę, z czego maź się śmieje i mówi, że jestem
prawdziwym kierowcą, bo nie mogę za długo zagrzać miejsca. Jednak przy każdej nadarzającej się okazji zabieram ze
sobą moją córkę, aby być razem.
M.M.: Co
najbardziej przeszkadza kierowcy na trasie? Jakie czyhają na niego zagrożenia?
Na co musi zwrócić szczególną uwagę, aby nie zyskać złej sławy?
I.W.: Co mnie przeszkadza na trasie?
Trudne pytanie, tym bardziej, że jestem kobietą i panowie kierowcy różnie do
tego podchodzą, w większości są to ludzie uprzejmi, ale najgorzej jest, kiedy znajdzie się "pan
kierowca" z dużym ego i z mniemaniem, że baba powinna być przy garach. A
przecież pilotowanie myśliwca wojskowego przez kobietę jest większym wyzwaniem
niż dwunastokołowy skład. Świat się zmienia nie tylko w tym, że kobieta
chodzi w spodniach. Żeby nie zyskać złej sławy, jako kobieta kierowca
muszę dosłownie uważać na wszystko, począwszy od cofania pod rampę, po
zawierane znajomości w czasie wolnym na postoju. A czyhające zagrożenia, moim
zdanie, są takie same jak na kolegów
kierowców.
M.M.: W
czasie trudnych warunków pogodowych tiry często mają duże problemy. Ludzie
winią wtedy kierowców za zablokowane drogi, co jest często niesprawiedliwe.
Wina dróg, opon czy jeszcze inne powody?
I.W.: Tak, owszem, w czasie trudnych warunków
pogodowych tiry maja duże problemy, ponieważ kierowcy muszą zmagać się nie
tylko z trudnościami, ale również z gronem niewyrozumiałych kierowców aut
osobowych, bo to przecież nie z naszych win blokujemy podjazdy na wzniesienia,
podczas gdy drogi są oblodzone. Niechęć do nas ze strony kierowców samochodów
osobowych najbardziej odczuwana jest w naszym kraju. W Europie zachodniej
ludzie są bardziej życzliwi dla kierowców aut ciężarowych i mają zrozumienie
dla naszej ciężkiej pracy.
M.M.: Niektórzy
uważają, że kierowca to męski zawód, nie dla kobiety. Co Pani na to?
I.W.: Oczywiście nie zgodzę się z tym
zdaniem, nawiązując do mojego wcześniejszego porównania, mija czas
dyskryminacji kobiet, aczkolwiek nadal często się to zdarza. Moim zdaniem bez
względu na pleć każdy powinien robić to, co lubi. Mamy przecież mężczyzn w
zawodach: krawiec, kucharz, steward itp., czyli zwyczajowo uznawanych za typowo
żeńskie, a my kobiety nic przeciwko temu nie mamy.
M.M.: Czy
zdarzyło się, że pracodawca „kręcił nosem” na kobietę-kierowcę?
I.W.: Bardzo często zdarza się, że
pracodawca kręci nosem i dyskryminuje, twierdząc, że kobieta nie da rady w tym
zawodzie. Pracodawcy zawsze znajdą jakieś wytłumaczenie. Doznałam tego, kiedy
starałam się o etat kierowcy w pewnej firmie. Dopiero gdy nadarzył się szybki
kurs, to nie przeszkadzało szefowi to, że kierowca jest kobietą i wysłał mnie w
drogę. Znam panów kierowców, którzy nie zawsze dają sobie radę z jazdą lub
tradycyjną plandeką, kiedy trzeba przygotować do załadunku górą. Pracując w
jednej firmie przez długi okres, miałam zwykłą naczepę i częste załadunki
bokiem. Spotkałam się wtedy z opinią kolegów z firmy, że jak chciała być
kierowcą, to musi z.......... jak facet, ale co niektórym udowodniłam, że
dam sobie świetnie radę. Przejeździłam pół roku z taką naczepą.
M.M.: Kobiety
są równie dobrymi czy lepszymi kierowcami, a może nie zależy to od płci – Pani
zdaniem – ale od indywidualnego przypadku?
I.W.: Właśnie, moim zdaniem bycie
dobrym kierowca nie zależy od płci. Po prostu trzeba myśleć o tym, co się robi.
Ja zawsze sobie tłumacze, że są lepsi ode mnie i nie ma co zadzierać nosa.
M.M.: Co
Pani sądzi o parytetach. Czy są one potrzebne kobietom?
I.W.: Oczywiście, że parytety są
potrzebne kobietom, chociażby po to, by prawnie wpierać je w ich działaniach i
zapobiegać dyskryminacji. Ponieważ jest dużo kobiet, które skrywają różne
marzenia zawodowe, a nie mają pozytywnego dopingu drugich osób. Kobietom
potrzebne jest takie wsparcie, jakie ja mam od mojego męża i dzieci. Oni zawsze
mnie dopingowali i mówili, że dam sobie świetnie radę, ponieważ jestem ambitna
i mam odwagę iść na przód. Za to właśnie
jestem moje rodzince wdzięczna, za to, że nigdy we mnie nie zwątpili.
M.M.: Organizowano
już różne konkursy, badania na temat nazwy żeńskiej dla zawodu kierowcy.
Pojawiały się w związku z tym: „drajwerki”, „kierowniczki”, „kierowczynie” itp.
Ma Pani może jakąś własną propozycję takiej nazwy?
I.W.:
Myślę, że słowo „driverka” jest najbardziej odpowiednim określeniem dla kobiet
kierowców.
M.M.: Co
Pani uważa za sukces w swoim dotychczasowym życiu?
I.W.: Moim największym sukcesem jest
osiągniecie prawa jazdy kategorii C,C+E, tym bardziej, iż kiedy zdawałam
kategorię C, egzaminator nie dopuścił mnie do jazdy, twierdząc, że boi się ze
mną jechać, po czym bardzo się zdenerwowałam i udałam się do kierownika ośrodka
egzaminacyjnego ze skargą. Ów egzaminator otrzymywał naganę i egzamin został
przerwany. Wyznaczono mi kolejny termin, zdałam za pierwszym podejściem bez
jakichkolwiek zastrzeżeń.
M.M.: Co
Pani robi w wolnym czasie, aby się zrelaksować?
I.W.:
Mój wolny czas spędzam, odpoczywając na działce lub wędkując.
M.M.: O
czym marzy Iwona Wawrzykowska, jakie ma postanowienia na nowy – 2011 rok?
I.W.: Marzen jest wiele, ale przede
wszystkim chciałabym trafić do uczciwej i rzetelnej firmy, a prywatnie
nade wszystko życzyłabym sobie i swoim bliskim zdrowia.
Na nowy rok wszystkim mobilkom
dużym i małym życzę też szerokości i polskich autostrad
Smerfetka
***
Pani Iwona ma zawód kierowcy
we krwi. Świadczy o tym nie tylko
tradycja rodzinna, ale i jej podejście do wykonywanej pracy – poważne, sumienne
i pełne zapału. Nie domaga się też innego traktowania ze względu na swoją płeć,
tylko równego traktowania. Wielokrotnie już dowiodła, że ma duże umiejętności i
potrafi sobie poradzić w każdych warunkach bez taryfy ulgowej. Nie wywyższa
się, ale też nie ma kompleksów.
W realizacji marzeń zawodowych
wspiera ją rodzina, bo Iwona Wawrzykowska to kobieta rodzinnie spełniona,
kobieta z pasją, która nie boi się nowych wyzwań. Obecnie poszukuje pracy. Ma
dużo do zaoferowania. Może warto w nią zainwestować, bo coś mi się tak wydaje,
że to bardzo dobra inwestycja na nowy – 2011 – rok i na pewno wkrótce
zaprocentuje. Pracodawcy do dzieła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz