sobota, 7 września 2013

Z łezką w oku o "Obiektywie"...

Ostatnio nie mam nastroju do pisania nowych tekstów, zapuszczam się więc w archiwa, aby
wyszukać to, co pozostało po mojej dawnej działalności i... ogarnia mnie smutek. Gdzieś to wszystko się rozmyło, nawet artykuły w Internecie na nasz temat (redakcji) gdzieś poznikały. Tym bardziej biorę się do ratowania tego, co jeszcze jest.
W sierpniu zadzwoniła do mnie kumpela, chodziłyśmy razem do "Konopy", ona również udziela się jako belfer polonistyczny. Jej córka - Ola - dziś licealistka (I klasa), kultywująca rodzinną tradycję "konopiańską" - swego czasu popełniła tekst do "Obiektywu", ja zaś opublikowałam go w Internecie. Poniżej zamieszczam tekst Oli oraz namiary na stronę, gdzie trochę o nas i nas możecie poczytać ("Obiektyw"). 
Jak sami się przekonacie, niezostanie celebrytą czy "gwiazdką" telewizji, to jeszcze nie koniec świata... Są rzeczy, które mogą cieszyć bardziej!
Pozdrawiam autorkę i całą jej rodzinę:)))

O tym, jak nie zostałam gwiazdą telewizji...

Zaczęło się od tego, że moja ciocia i wujek zadzwonili do mamy, by zgłosiła mnie na casting do programu "DUŻE DZIECI". Gdy trafiłam do ośrodka telewizyjnego, zobaczyłam dużo dzieci i ich rodziców. Po odczekaniu w długiej kolejce, otrzymałam nr 191. Kiedy nadeszła moja kolej, przeszłam przez bramkę i zostałam poproszona do zdjęcia. Później pani asystent reżysera zabrała nas do pokoju, gdzie zadała kilka pytań. Potem wybrała osoby, które miały pójść na próbne nagranie.

Widziałam głównego reżysera – pana Leszka Kumańskiego. Jest to łysy, gruby pan w okularach. Prowadząca program zaś – Katarzyna Stoparczyk – to niska, chuda blondynka, której telewizja dodaje parę kilogramów. Nie wszystkie dzieci odpowiadały na zadane im pytania. Widok kamer i mikrofonów być może zawstydził niektóre z nich.
Pytania wyglądały tak: Co zmienilibyście w programie? Odpowiedzi dzieci: Pana Wojtka Manna. Panią Kasię Stoparczyk i reżysera.
- Co to jest granat? Kolor, broń, zawód, piwo.
Osoby, które były najlepsze, miały otrzymać telefon z zaproszeniem na nagranie. Ja nie dostałam takiego telefonu. Może bali się, że zagadam Karola i bliźniaków? Później kupiłam sobie w kiosku TVP pamiątkowy kubek z napisem ,,M jak Miłość”. Nie zostałam gwiazdą telewizji, lecz pojeździłam sobie metrem. W telewizji było ciekawie, ale jazda metrem była najlepsza.


Ola Kowalczyk z IV klasy SP nr 6 w Inowrocławiu (artykuł zamieszczony w marcowym wydaniu "Obiektywu")


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz