U góry nazwa fiołka, u dołu adres strony selekcjonerki |
Kocur mojej koleżanki ze smakiem zajada kwiaty fiołków. Napisałam do niej, że nie ma co już liczyć na fiołki ode mnie. Fiołkożercom mówię stanowcze: NIE!
Druga z moich koleżanek po rozmowie ze mną dopiero zrozumiała, dlaczego od jakiegoś czasu w doniczce pozostała jej jedynie dziura w ziemi. Gosia dostała fiołeczka od swojej mamy. Skrytożerca również jest kotem.
Na pocieszenie powiem Wam, że widziałam w Internecie zdjęcie kota, który spokojnie wypoczywał wśród kwitnących saintpaulii, a w oczach jego wcale nie czaił się głód czy żądza zamordowania jakiejś rośliny.
Moja Misia natomiast (Misia jest suczką, jakieś 30-40 kg żywej, radosnej wagi) swego czasu była bardzo zazdrosna o moje kwiatki. Próbowała więc a to ugryźć listek, a to kłapnąć samo kwiecie, dopóki nie postanowiłam postawić sprawy jasno. To Misia jest dla mnie najważniejsza. Pozwoliłam jej więc spać na storczyku i dawałam do wąchania kwiatki, zachęcając do "poczęstowania się".
Obecnie rośliny w ogóle jej już nie interesują. W centrum jej zainteresowań natomiast nieustannie pozostaje lodówka, wiaderko na karmę oraz moje ręce, które głaszczą:) No i nie zapominajmy o kotach - ulubionej rozrywce Misi!
Pozdrawiam cieplutko wszystkich miłośników roślin oraz zwierzątek:)))
Chciałam zauważyć, że ja tę dziurę w ziemi pracowicie podlewałam, a fiołak jak nie rósł, tak nie rósł.
OdpowiedzUsuńJako doświadczony roślinomaniak, radzę w przyszłości podlewać raczej rośliny, a nie dziury:))) Ponadto wystrzegać się difenbachii i wilczomleczów, gdyż kotek po "zeżarciu" owych może zejść, czego mu nie życzę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz:)