wtorek, 19 lutego 2013

Bilans PRL-u...



Urodziłam się w PRL-u, przeżyłam stan wojenny i przemiany ustrojowe. Jednak, gdybym miała ocenić ów czas, miałabym duży problem. 
Poniżej zamieszczam tekst gimnazjalistki ze stycznia 2007, córki mojej równolatki. W jaki sposób ona pisze o czasach, które zna już tylko z relacji babci i rodziców?
Poczytajcie:)

Bilans PRL-u  

PRL to najtrudniejszy do ocenienia okres w historii Polski, być może dlatego, że większość ludzi żyjących w Polsce, pamięta jeszcze tamte czasy. Ci ludzie sprawują władzę, uczą, nadal są aktywni społecznie, politycznie, zawodowo.
***

            Zdaniem mojej babci Kazimiery nie był to okres aż tak bardzo zły, bo kraj się rozwijał. Powoli, ale się rozwijał. PRL to lata jej młodości. Nie pamięta innego systemu niż socjalizm. Do dzisiaj ubolewa nad tym, że nie ma do kogo iść się poskarżyć w sprawach publicznych i mieć pewność, że jej skarga zostanie rozpatrzona, bo kiedyś można było pójść do siedziby lokalnego oddziału partii i złożyć skargę. Babcia podkreśla, że – oczywiście – nie ma tu na myśli donosicielstwa

            Rodzice mojego ojca wspominają socjalizm z łezką w oku, najbardziej im żal tego, że kiedyś było bezpieczniej. Jednak ze strachem w oczach opowiadają mi o stalinizmie.

Z kolei pradziadek był komendantem ORMO i członkiem PZPR, ale jego poglądy okazały się rozbieżne z wymaganymi i sam zrezygnował z członkostwa w partii i bycia komendantem. Stał się wiernym słuchaczem radia Wolna Europa i polskiego sektora BBC.

Babcia opowiedziała mi o jednym z wielu absurdów tamtej epoki. Był sobie człowiek o nazwisku Adamowicz, który pojął za żonę niejaką Krystynę. Kobieta kompletując posag, wyszyła na poduszce swoje inicjały A.K., które stały się podstawą do aresztowania jej męża za rzekome działanie w AK...

Postanowiłam zapytać o zdanie na temat czasów PRL-u jeszcze jedną osobę o nieco inny światopoglądzie.

- Jak oceniłaby pani tamten okres?

- Negatywnie. Kraje, które pokonaliśmy w II wojnie światowej obecnie lepiej się mają niż my. Stalin rządził nami jak chciał, a polska władza była tylko marionetką. Byliśmy uzależnieni od ZSRR. To nie była prawdziwa wolność.

- A tak od strony życia codziennego?

- Bieda była. Jest i dziś, ale dzisiaj chociaż można coś kupić. Kiedyś kupować mogli i mieli co, tylko spekulanci i VIP-y. Ludziom żyło się bardzo ciężko. Ciężko pracowali i nic za to nie mogli kupić. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych były nakazy pracy i np. nauczyciel często nie wybierał sobie miejsca pracy, to państwo za niego wybierało. Lekarze, inżynierzy tak samo.

- Ale u mnie w rodzinie jakoś panuje przekonanie, że było trochę lepiej mimo pustek w sklepach.

- Praca była. Jednak ja wspominam tamten okres jako ciężkie czasy. Byliśmy biedni. Często jedliśmy chleb ze smalcem i musztardą. Ludzie bali się mówić, co myślą. Sądzę, że wiele osób powie, iż kiedyś było lepiej, bo pewnie wielu wtedy żyło się lepiej, ale równie wielu o wiele gorzej niż dziś. Jeśli ktoś miał możliwości, mógł sobie pożyć. Ludzie kradli z zakładów pracy i nie uznawali tego za kradzieże, bo to przecież państwowe. Obywatela można było spałować czy uwięzić praktycznie za nic.

To jest najbardziej negatywna opinia z jaką się zetknęłam w czasie rozmów z rodziną i znajomymi.

Punktem najdrażliwszym jednak okazała się ocena stanu wojennego. Ci najstarsi stwierdzili, że dobrze się stało, że został wprowadzony przez gen. Jaruzelskiego. Swoje zdanie uzasadniali tym, że obawiali się wejścia Armii Czerwonej do Polski. Natomiast młodsi, ale pamiętający to wydarzenie, powiedzieli, że nie mają zdania na ten temat albo byli negatywnie nastawieni do decyzji Pierwszego Sekretarza.

            Nikt nie skupił się na ocenie całego PRL-u. Każdy raczej mówił o najszczęśliwszym dla niego okresie albo najgorszym. Myślę, że właśnie od przewagi chwil dobrych nad złymi lub odwrotnie zależała ocena socjalizmu w Polsce. Wśród moich rozmówców przeważała opinia pozytywna. Ale kiedy rozmawiałam z ludźmi urodzonymi po roku ’89, mieli już oni inne zdanie. Czas po II wojnie światowej kojarzy im się z szarością i cenzurą. Nie mają dobrego albo w ogóle nie mają wyrobionego zdania o minionej epoce. Wynika to z tego, że wiedza na ten temat jest nikła, a jeśli już coś wiadomo, to są to raczej zasłyszane gdzieś opinie. 

Najbardziej zdziwiła mnie bierność ludzi z mojego otoczenia wobec tamtego systemu politycznego. Nikt nie prowadził walki, chociaż w czasie I i II wojny światowej pradziadkowie wykazali się patriotyzmem. Dwóch z nich walczyło w Bitwie Warszawskiej i obaj zostali odznaczeni Brązowymi Krzyżami Walecznych. Myślę, że bali się o własne rodziny.

Osobiście nie zgadzam się ze stwierdzeniem Joanny Szczepkowskiej: ,,4.06.1989 skończył się w Polsce PRL”. Do dzisiaj ciągną się za politykami teczki, które wyciągane są przy okazji wyborów. Nadal  popularne jest łapownictwo i liczenie na pomoc państwa, a nie na siebie. Nie mam zbyt dużej wiedzy na ten temat i nie czuję się powołana do oceniania tych czasów, ale mimo powolnego rozwoju Polski i licznych ograniczeń obywatelskich PRL miał swoje osiągnięcia, np. wyrównał szanse edukacyjne, dał możliwość zdobywania wiedzy nawet tym najbiedniejszym. 
Zielona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz