Urodziłam się w PRL-u, przeżyłam stan wojenny i przemiany ustrojowe. Jednak, gdybym miała ocenić ów czas, miałabym duży problem.
Poniżej zamieszczam tekst gimnazjalistki ze stycznia 2007, córki mojej równolatki. W jaki sposób ona pisze o czasach, które zna już tylko z relacji babci i rodziców?
Poczytajcie:)
Bilans PRL-u
PRL to najtrudniejszy do ocenienia
okres w historii Polski, być może dlatego, że większość ludzi żyjących w
Polsce, pamięta jeszcze tamte czasy. Ci ludzie sprawują władzę, uczą, nadal są
aktywni społecznie, politycznie, zawodowo.
***
Zdaniem mojej babci
Kazimiery nie był to okres aż tak bardzo zły, bo kraj się rozwijał. Powoli, ale
się rozwijał. PRL to lata jej młodości. Nie pamięta innego systemu niż socjalizm.
Do dzisiaj ubolewa nad tym, że nie ma do kogo iść się poskarżyć w sprawach publicznych
i mieć pewność, że jej skarga zostanie rozpatrzona, bo kiedyś można było pójść
do siedziby lokalnego oddziału partii i złożyć skargę. Babcia podkreśla, że –
oczywiście – nie ma tu na myśli donosicielstwa
Rodzice mojego ojca
wspominają socjalizm z łezką w oku, najbardziej im żal tego, że kiedyś było
bezpieczniej. Jednak ze strachem w oczach opowiadają mi o stalinizmie.
Z kolei pradziadek był
komendantem ORMO i członkiem PZPR, ale jego poglądy okazały się rozbieżne z
wymaganymi i sam zrezygnował z członkostwa w partii i bycia komendantem. Stał
się wiernym słuchaczem radia Wolna Europa i polskiego sektora BBC.
Babcia opowiedziała mi o
jednym z wielu absurdów tamtej epoki. Był sobie człowiek o nazwisku Adamowicz,
który pojął za żonę niejaką Krystynę. Kobieta kompletując posag, wyszyła na
poduszce swoje inicjały A.K., które stały się podstawą do aresztowania jej męża
za rzekome działanie w AK...
Postanowiłam zapytać o
zdanie na temat czasów PRL-u jeszcze jedną osobę o nieco inny światopoglądzie.
- Jak oceniłaby pani tamten okres?
- Negatywnie. Kraje, które pokonaliśmy w II wojnie
światowej obecnie lepiej się mają niż my. Stalin rządził nami jak chciał, a
polska władza była tylko marionetką. Byliśmy uzależnieni od ZSRR. To nie była
prawdziwa wolność.
- A tak od strony życia codziennego?
- Bieda była. Jest i dziś, ale dzisiaj chociaż można
coś kupić. Kiedyś kupować mogli i mieli co, tylko spekulanci i VIP-y. Ludziom
żyło się bardzo ciężko. Ciężko pracowali i nic za to nie mogli kupić. W latach
pięćdziesiątych i sześćdziesiątych były nakazy pracy i np. nauczyciel często
nie wybierał sobie miejsca pracy, to państwo za niego wybierało. Lekarze,
inżynierzy tak samo.
- Ale u mnie w rodzinie jakoś panuje przekonanie, że
było trochę lepiej mimo pustek w sklepach.
- Praca była. Jednak ja wspominam tamten okres jako
ciężkie czasy. Byliśmy biedni. Często jedliśmy chleb ze smalcem i musztardą. Ludzie
bali się mówić, co myślą. Sądzę, że wiele osób powie, iż kiedyś było lepiej, bo
pewnie wielu wtedy żyło się lepiej, ale równie wielu o wiele gorzej niż dziś.
Jeśli ktoś miał możliwości, mógł sobie pożyć. Ludzie kradli z zakładów pracy i
nie uznawali tego za kradzieże, bo to przecież państwowe. Obywatela można było
spałować czy uwięzić praktycznie za nic.
To jest najbardziej negatywna
opinia z jaką się zetknęłam w czasie rozmów z rodziną i znajomymi.
Punktem najdrażliwszym
jednak okazała się ocena stanu wojennego. Ci najstarsi stwierdzili, że dobrze
się stało, że został wprowadzony przez gen. Jaruzelskiego. Swoje zdanie
uzasadniali tym, że obawiali się wejścia Armii Czerwonej do Polski. Natomiast
młodsi, ale pamiętający to wydarzenie, powiedzieli, że nie mają zdania na ten
temat albo byli negatywnie nastawieni do decyzji Pierwszego Sekretarza.
Nikt
nie skupił się na ocenie całego PRL-u. Każdy raczej mówił o najszczęśliwszym
dla niego okresie albo najgorszym. Myślę, że właśnie od przewagi chwil dobrych
nad złymi lub odwrotnie zależała ocena socjalizmu w Polsce. Wśród moich
rozmówców przeważała opinia pozytywna. Ale kiedy rozmawiałam z ludźmi
urodzonymi po roku ’89, mieli już oni inne zdanie. Czas po II wojnie światowej
kojarzy im się z szarością i cenzurą. Nie mają dobrego albo w ogóle nie mają wyrobionego
zdania o minionej epoce. Wynika to z tego, że wiedza na ten temat jest nikła, a
jeśli już coś wiadomo, to są to raczej zasłyszane gdzieś opinie.
Najbardziej zdziwiła mnie
bierność ludzi z mojego otoczenia wobec tamtego systemu politycznego. Nikt nie
prowadził walki,
chociaż w czasie I i
II wojny światowej pradziadkowie wykazali się patriotyzmem. Dwóch z nich
walczyło w Bitwie Warszawskiej i obaj zostali odznaczeni Brązowymi
Krzyżami Walecznych. Myślę, że bali się o własne rodziny.
Osobiście nie zgadzam się ze
stwierdzeniem Joanny Szczepkowskiej: ,,4.06.1989 skończył się w Polsce PRL”.
Do dzisiaj ciągną się za politykami teczki, które wyciągane są przy okazji
wyborów. Nadal popularne jest
łapownictwo i liczenie na pomoc państwa, a nie na siebie. Nie mam zbyt dużej
wiedzy na ten temat i nie czuję się powołana do oceniania tych czasów, ale mimo
powolnego rozwoju Polski i licznych ograniczeń obywatelskich PRL miał swoje
osiągnięcia, np. wyrównał szanse edukacyjne, dał możliwość zdobywania wiedzy nawet tym
najbiedniejszym.
Zielona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz