wtorek, 19 lutego 2013

Znowu o reklamie

Już czuje ten zapach! (fot. A.Gawrońska)
Reklamy atakują nas z każdej strony. Czasami śmieszą, bawią, ale najczęściej denerwują, przynajmniej ja tak mam, nie wiem jak Wy. Nie lubię bowiem, kiedy ktoś mi coś wmawia...

Autorką kolejnego tekstu o reklamie jest Jagoda Bernat - laureatka Konkursu Polonistycznego, którą serdecznie pozdrawiam:)))


Reklama narzędziem manipulacji naszymi umysłami!

Czy gdyby ktoś cię zapytał, czy może wpływać na twoje decyzje, zgodziłbyś się? Na pewno nie! Tymczasem wielu z nas nieświadomie wyraża na to zgodę. W jaki sposób? Pozwalając, by kierowały nami reklamy.
Ktoś może teraz powie: To mnie nie dotyczy. Mam silny umysł i nawet nie zwracam uwagi na jakieś bezmyślne reklamy. Cóż, może faktycznie komuś się to udaje, ale wcale nie jest to takie łatwe. Gdyby reklamy silnie na nas nie oddziaływały, koncerny handlowe nie inwestowałyby w nie miliony złotych. Tymczasem są one świadome, jak wielką siłę ma reklama. Lecz czemu ją zawdzięcza?
Reklama, czyli krótki przekaz informacyjny, mający przedstawić potencjalnemu klientowi zalety jakiegoś produktu bądź usługi, wyrażany za pomocą krótkich filmików, audycji radiowych bądź np. obrazów, ilustracji – ma na celu odwołanie się możliwie do wszystkich naszych zmysłów. W dodatku działa na naszą podświadomość. Oto właśnie potęga reklamy! Dlatego też należy się jej przyjrzeć bardziej szczegółowo.
Zwróćmy uwagę choćby jedynie na dwa przypadki, w których odwołanie do naszych zmysłów – wzroku i słuchu – ma  być narzędziem manipulacji naszym umysłem. Zapewne nie uszedł waszej uwadze fakt, iż reklamy telewizyjne czy przedstawione w postaci jakiejś ilustracji są bardzo kolorowe, nasycone najróżniejszymi barwami, najczęściej starannie dobranymi, by przykuć uwagę widza – nawet najbaczniejszego obserwatora. Statyści to zazwyczaj osoby zdrowe, uśmiechnięte, o urodzie nie do pogardzenia. Są tak dobrane, że budzą w nas dokładnie takie emocje, jakich oczekuje od nas producent. I tu dajemy się złapać w pierwszą pułapkę reklamy: w naszą pamięć zapadają obrazy na dodatek połączone z jakimiś uczuciami. Wystarczy dosłownie chwila, by zadziałał szczegółowo zaplanowany mechanizm i by dany obraz na długo pozostał w naszej pamięci.
Do tego dochodzi kolejny czynnik – dźwięk. Na przykład odpowiednia muzyka ma niezwykłą siłę oddziaływania. Zwykle do reklam, które przedstawiają produkty np. mające zapewnić spokojną przyszłość dostosowana jest łagodna, spokojna muzyka. Natomiast w spotach skierowanych do ludzi młodych spotykamy muzykę żywiołową, dynamiczną. I chociaż wydaje nam się, że to nie na dźwięk zwracamy największą uwagę, jednak w połączeniu z obrazem tworzy ona mieszankę wybuchową.
Hasła reklamowe zwykle są krótkie, łatwo wpadają w ucho i przedstawiają zalety jakiegoś produktu. Niestety, w większości wypadków są także półprawdami, nie wspominającymi o tym, co jest napisane tzw. drobnym druczkiem. My, w naiwności swych umysłów, wierzymy im i pułapka nr 2 zaliczona!
Być może ktoś w tej chwili myśli sobie, że przecież nie przedstawiam tutaj żadnych nowości. To fakt. Fenomen reklamy bowiem od lat polega na tym samym, na sztuce perswazji, którą wszyscy znamy. Jednak szkopuł tkwi w tym, że wszyscy jesteśmy świadomi bądź nie chcemy być świadomi jej siły rażenia. Uważamy nawet, że reklama jest czymś pomocnym, gdyż ułatwia podjęcie decyzji  w erze „tysiąca wyborów na minutę”. Rodzi się jednakże pytanie: Czy te decyzje zawsze bywają trafione? Myślę, że nie.
Przekonajmy się o tym na przykładzie. Udajemy się do sklepu, aby kupić tak prozaiczną rzecz, jaką jest proszek do prania. Załóżmy przy tym, że dysponujemy odpowiednimi środkami finansowymi. Dlaczego wybieramy proszek „XXX”, reklamowany jako „środek piorący nowej generacji”, a nie proszek „YYY”, który jest równie dobry, a może i lepszy, lecz nie reklamowany? Dlaczego? Ponieważ właśnie wtedy ożywa potęga reklamy. Nie okłamujmy się. Daliśmy pokierować swymi decyzjami, zasugerowaliśmy się. A życie pokazuje, że takie decyzje nie zawsze są dobre! Dopiero później się okazuje, że nie dość,  iż przepłaciliśmy,  bo musieliśmy zapłacić za reklamę, to zakup wcale nie jest taki rewelacyjny. Dodajmy do tego fakt, że za jakiś czas sąsiadka mówi nam, że odkryła rewelacyjny – choć nieznany proszek „YYY” – który, oczywiście, jest o połowę tańszy. I wtedy zalewa nasz krew. Ale sami sobie możemy być wdzięczni, bo daliśmy sobą manipulować.
Prawdopodobnie ktoś teraz myśli: Czy można walczyć z tą starannie zakamuflowaną manipulacją? Myślę, że można, ale na pewno nie jest to walka ani prosta, ani łatwa. Będę naprawdę szczęśliwa, jeśli ktokolwiek po przeczytaniu tego felietonu będzie chciał podjąć taką walkę. Nawet, jeśli jej nie wygra, w moim przekonaniu i tak będzie godzien uznania za przeciwstawienie się reklamie – narzędziu manipulacji naszymi umysłami.

Jagoda Bernat z klasy III e (2007)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz