środa, 31 lipca 2013

AIRSOFT

Jest to sport, jak najbardziej bezpieczny, a przy tym bardzo wciągający. Polega on na symulacji
Zdjęcie z archiwum grupy
działań wojskowych. Przyciąga coraz więcej osób, wciąż zyskuje popularność w Polsce i na świecie.


Janek, Piotr 1, Piotr 2, Bartek i Adam są członkami jednej z grup, uprawiających airsoft. Warto dodać, że grupa ta ma swoją nazwę: PIERWSZA INOWROCŁAWSKA DYWIZJA PIECHOTY. - Inowrocławska, dlatego że każdy  w tej grupie jest w jakiś sposób związany z Inowrocławiem - tłumaczy Janek.  
Pytam Piotra 1, dlaczego wybrał akurat taki sport. Odpowiada, że jest to coś innego, nie jest nudno, a w przyszłości na pewno każdy chłopak pójdzie do wojska i jest to właśnie lekkie odzwierciedlenie tych pragnień.
Wbrew pozorom airsoft bardzo różni się od paint-ball'a, wręcz nie ma z tym drugim nic wspólnego. Przede wszystkim airsoft wymaga większej uczciwości od strony graczy, bo jeżeli ktoś zostanie postrzelony, nie widać tego. Tutaj trzeba mieć do siebie zaufanie. W paint-ball'u za naboje służą kulki z farbą, za to w airsofcie - kulki 6 mm średnicy. Poza tym mamy tutaj do czynienia z replikami prawdziwej broni. Trzeba dodać, że żaden uczestnik nie może  brać udziału w ,,zabawie" bez odpowiednich zabezpieczeń na oczy (gogle ochronne). W przypadku gdy dostaniemy bezpośrednio w skórę, mogą się tworzyć małe ranki, czasem pęka skóra i w takim przypadku trochę krwi na pewno leci, (ale nie zawsze). Tak czy inaczej poważniejszych uszczerbków na zdrowiu nie było.  
Strzelaniny odbywają się w różnych miejscach. - My strzelamy się w tutejszym parku (Palczyn), w Krążkowie, zdarza się, że jesteśmy w Myślęcinku, często jeździmy na byłą rzeźnię k. Bydgoszczy - mówi Piotr 2.
Nie mamy ulubionego miejsca, każdy ma swoje zdanie na ten temat. Najwięcej  było nas na operacji Infernal Winds na rzeźni - 60 osób. To było w lutym. Najmniejszy skład to 3-4 osoby. Chociaż niedawno był taki duży zjazd w Borneo, bo było około 400 osób, ale nas tam zabrakło.
W tym sporcie ważna jest komunikacja. - My porozumiewamy się przez krótkofale lub znaki niewerbalne. Telefony komórkowe też się zdarzają, ale rzadko - mówi Janek.
Wszystkim zdarzają się jakieś wpadki. Co wydarzyło się chłopakom? Np. Janek nie zważając na znaki ostrzegawcze dawane przez członków oddziału, wysunął się tak, że przeciwnik miał pole do popisu. Piotr 1 dziś opowiada z uśmiechem na twarzy: Chciałem sprawdzić, jaką siłę ma mój karabin i strzeliłem sobie w czoło, przekonałem się. Pamiętam, jak kiedyś na Przyłękach były kulki paint-ball'owe, a my się czasem czołgamy, potem byliśmy cali w farbie.
- Ja sobie przypominam, jak kolega szedł z karabinem snajperskim, nie zauważył dziury i wpadł - dodaje Piotr 2. - To było na rzeźni. Tam każdy chodzi na własne ryzyko, ponieważ teren nie jest w żaden sposób zabezpieczony.
Ludzie reagują na nas różnie: dziwią się, są zaciekawieni, ale zdarzają się  również tacy, którzy się nas boją. Tutaj Piotr 1 wspomina: Kiedyś szliśmy sobie z kolegą, jedna pani nas zauważyła i zaczęła uciekać. Mówiła jeszcze: ,,O Boże!". Bartek zaznacza, że z repliką nie można chodzić po mieście, ponieważ sieje to strach i wywołuje ogólną panikę wśród  osób postronnych .
Nie dziwmy się... repliki wyglądają jak prawdziwa broń, dlatego każdy z nas, gdy jest zatrzymywany przez służby porządkowe  (np. policję czy straż miejską), a ma przy sobie broń, ma  też obowiązek poinformowania o tym funkcjonariusza, dzięki temu uniknie się przy tym niepotrzebnych komplikacji czy nieporozumień.
Wyobraźcie sobie, że idziecie na spacer np. po parku i nagle dostrzegacie kogoś, kto się skrada i ma przy sobie broń. Jaka byłaby Wasza reakcja? Można również ,,postraszyć" znajomych, robiąc  najazd np. na dom kumpla. - Ja przebrałem się za antyterrorystę, zrobiłem najazd na rodzinę i nie ukrywam - trochę śmiechu było - wspomina Piotr 1.
Nie wszyscy mogą czerpać przyjemność z tego sportu, ponieważ istnieje pewna bariera wiekowa (w dużej mierze pomyślana w trosce o bezpieczeństwo wszystkich uczestników zabawy). Aby  móc uprawiać ten sport,   wystarczy  ukończyć 16 lat i mieć pozwolenie od rodziców. Nie każdy jednak przestrzega tej zasady, bo zdarzają się tacy, co mają po 15,14 lat. 13 też się zdarza, a tak być nie powinno. W tej grupie każdy ma już  pewne doświadczenie. .Janek i Adam są członkami Pierwszej Dywizji już półtora roku, Bartek od stycznia, Piotr 1 - pół roku a Piotr 2 - już od 2 lat. Przyznają, że bardzo ich to wciągnęło.
Głupotą byłoby nie dodać, że wszyscy tutaj są otwarci na nowe osoby. Tylko trzeba pamiętać o barierze wiekowej i pozwoleniu od rodziców.

Joanna Szachnowska
luty 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz