piątek, 12 lipca 2013

Opowiadanie "Zemsta", czyli ciąg dalszy twórczości nastolatków

Fot. Ania Gawrońska
„Moje serce 
obawia się cierpień.

Powiedz mu,

że strach przed cierpieniem

jest straszniejszy niż samo cierpienie” (P. Coelho)

Zemsta

- Słuchaj, wiem, że trudno…
- Nie truj słońce. Dojdź już do sedna sprawy.
- Tośka, ja się tnę…
- Że co? – głos utkwił w gardle dziewczyny.
- To co słyszałaś. Tnę się od jakichś sześciu miesięcy. Wiem, że to nie jest normalne, ale zrozum… moje życie też nie jest normalne.
- Sara, co ty wygadujesz? Obudź się! Jesteś ładna, młoda, miałaś już chyba z milion chłopaków. Gdzie ty widzisz coś nienormalnego?
- No wiesz… - zawahała się – ja sobie z moim życiem nie radzę.
- Myślę, że ty mnie okłamujesz.
- Jesteśmy przyjaciółkami? – Tośka przytaknęła – To mi uwierz.
            Mój pokój, choć od zawsze był mały, teraz zaczął jakby przytłaczać Tośkę. Mimo że wszystkie wypowiedziane przeze mnie słowa nie dotarły jeszcze do jej świadomości, to zaczynało jej już brakować powietrza w płucach.
- Wytłumacz mi dlaczego…. – powiedziała cicho.
            Już otwierałam usta, aby coś powiedzieć, gdy w torebce Tośki zadźwięczał telefon. No tak… jej mama.
            Faktem jest, że się zagadałyśmy i czas nie był kontrolowany. Nie mogę też zaprzeczyć, że tę rozmowę podjęłam trochę za późno.
            Tośka złapała kurtkę i wybiegła na klatkę schodową. Nie zatrzymywałam jej, bo wiedziałam, że u niej w domu panują żelazne reguły. Gdyby nie zeszła w pięć minut, to prędko byśmy się nie zobaczyły. Pokiwałam jej tylko w drzwiach, gdy ona ubierała się w biegu.
- Zadzwonię do ciebie. Tylko się trzymaj!
- Jasne, pa.
***
- Nadal cię nie rozumiem, przecież masz rodziców, przyjaciół dom…
- Każdy to ma!
- Nie każdy, przejrzyj na oczy. Tylu ludzi ci zazdrości.
- Ale ja sobie nie zazdroszczę!
- I to jest powód?
- Nie! Nie wiem…
            Coraz bardziej rezygnowałam z tłumaczenia przyjaciółce wszystkiego. Mogłam jej nie mówić, ona i tak nie zrozumie tego nigdy.
- Wiesz, muszę kończyć – bąknęłam – mam dużo rzeczy do zrobienia.
- No to cześć.
- Na razie.
***
            Szłyśmy razem ulicą. Od 10 minut nie wypowiedziałyśmy ani słowa. Tosia najwyraźniej domyślała się, że ja jej nie chcę mówić wszystkiego. Ona nie wie, co to życie. Nie miała nigdy stałego chłopaka, nigdy nie sprzeciwiała się rodzicom. Dobrze się uczyła, nie miała zbyt wielu przyjaciół, ale się tym nie martwiła.
- Słuchaj, wiem, że to wszystko może cię przytłaczać, ale ja nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Sama sobie nawet nie umiem tego wytłumaczyć.
- Nic mi nie mów, nie chcę być w nic wplątana.
- Tośka?
- Sara, przecież ty skończysz samobójstwem…
- Daj spokój, nie jestem aż taka głupia.
- Skąd mogę wiedzieć. W życiu nie powiedziałabym, że jesteś na tyle głupia, aby się ciąć.
- Przecież to nie zbrodnia!
- Tylko ty tak uważasz.
            Tośka obróciła się na pięcie i wracała sama do domu.
***
Rodzice zauważyli przy obiedzie blizny po żyletce. Bardzo krzyczeli. Czy nikt nie potrafi zrozumieć, że to tylko odskocznia od życia?
***
Tydzień później, gdy nikogo nie było w domu, wzięłam garść tabletek, popiłam jakąś wódką, która leżała w szafie. Położyłam się na łóżku w nadziei, że się nie obudzę. Zasypiając prosiłam Boga o jedno: „Spraw, by jej życie było tak okropne jak moje. Niech zobaczy, że trudno jej przeżyć bez żyletki”. Pan Bóg mnie wysłuchał, ale nie zobaczyłam już tego na własne oczy.

Joanna Kłos (2008)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz