Na przekór złośliwemu losowi kontynuuję cykl humorystycznych tekstów gimnazjalistów, którzy ukończyli naszą alma mater w 2008 roku
Autorką poniższej krótkiej humoreski jest Sylwia Modrzyńska, którą serdecznie pozdrawiam:)))
Całe kieszonkowe za starą szmatę?!
Tego dnia zaspałam.
Musiałam więc bardzo się spieszyć, by zdążyć na pierwszą lekcję. Biegałam po
mieszkaniu, robiąc wszędzie wielką zadymę. Przy śniadaniu wylałam na podłogę
całą butelkę mleka. Na szczęście w pokoju zauważyłam jakąś szmatę. Szybko
wytarłam nią kałużę i pobiegłam do szkoły.
Wkrótce zapomniałam o
całym zajściu, ale kiedy po południu z pracy wróciła moja mama, rozpętała się
straszna afera! Okazało się, że ta dziwna, duża „szmata”, którą wytarłam rano
podłogę, była obrusem. I to nie jakimś zwykłym – takim sobie obrusem, tylko
imieninowym prezentem dla mojej mamy! Nic więc dziwnego, że mój postępek bardzo
wszystkich zdenerwował... Mnie zresztą też, bo, niestety, musiałam odkupić
zniszczoną rzecz z własnego kieszonkowego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz