W piątek - 2 sierpnia - obchodziłam 45 urodziny. Tak, tak, latka lecą, urodziłam się 45 lat temu właśnie w piątek o 5.00. Podobno "piątek zły początek", ale nie wiem czy w moim przypadku przysłowie to miało zastosowanie. Moje życie bowiem nie jest ani gorsze, ani lepsze od innych. Można nawet rzec, że zostało usłane różami, bo wiele w nim pięknych chwil, ale i bolesnych, jak te kolce. Jednak bez cierpienia człowiek nie potrafiłby, moim zdaniem, docenić szczęścia i małych codziennych przyjemności.
Dziękuję wszystkim, którzy złożyli mi życzenia. Bardzo mnie one ucieszyły. W ogóle cały dzień był pełen pozytywnych emocji. Niespodziewanie otrzymałam bukiet pięknych, upojnie pachnących żółtych róż - moich ulubionych i spędziłam wieczór w doborowym towarzystwie. Czegóż więcej pragnąć?
Natomiast plotkarzom i poszukującym sensacji, w tym kobiecie z kwiaciarni, która nie chciała się przedstawić mojej koleżance, mówię: BUJAJCIE SIĘ:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz