wtorek, 30 października 2012

Ballada o Wojtasie Gierszu...

Czujecie ten zapach? Fot. M.M.M.

W mojej wdzięcznej pamięci zawsze pozostanie Wojtas (życzył sobie, żeby tak do niego się zwracać) Giersz.  Nie tylko dlatego, że był kulturalnym, sympatycznym i życzliwym chłopcem – jednym z filarów mojego zespołu teatralnego oraz członkiem mojej klasy III b, absolwentem gimnazjum 2004/2005, ale również ze względu na pewne ważne dla mnie wydarzenie.
Był grudzień 2008, od dłuższego już czasu przebywałam w szpitalu i groziła mi amputacja połowy lewej nogi. Akurat przywieziono mnie po badaniach do pokoju i wiedziałam już, co chirurg chce zrobić. Moja matka stała bezradnie przy łóżku, a ja… płakałam. Wydawało mi się, że mój świat całkowicie się zawalił. Nagle, mama powiedziała: Zobacz, jakiś chłopiec przyszedł. Podniosłam w górę zalaną łzami twarz, a tam…. Stoi sobie Wojtas z różyczką w rękach i spogląda na mnie zza okularów. Zaraz szybko doprowadziłam się do stanu używalności, ogarnęłam swoje emocje, bo przecież kto to widział, żeby nauczyciel ryczał przy uczniu.To ja zawsze byłam od pocieszania!
Wojtas zaś wręczył mi kwiatka i rzekł: „Pani jest silna, poradzi sobie Pani.” Te słowa zapadły mi w pamięć.  I choć od tamtej chwili już go nie widziałam, zawsze myślę o nim ciepło i nigdy mu nie zapomnę tamtego podniesienia mnie na duchu. 
Rzeczywiście,  jestem silna. Uratowałam większość nogi, znalazłam nowe zajęcie, nadal kieruję swoim życiem, poznaję nowych ludzi. Niczego nie żałuję. Po co zastanawiać się, co by było gdyby? Przed nami przecież jeszcze tyle kolorowych dni!
Jednak czasami warto też pogrzebać w przeszłości. W starych plikach znalazłam kilka wierszy Wojtasa z czasów gimnazjalnych, kiedy to znajdował się w szponach uczucia do pewnej dziewoi. Wybrałam dla Was trzy z nich i zamieściłam w zakładce „Moim uczniom poświęcam…” 

Zapraszam do lektury:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz