poniedziałek, 26 listopada 2012

O czym totalnie zapomiałam...

2005 - świruję po występie w Świeciu:)))
O  tym reportażu zupełnie zapomniałam i kiedy się dzisiaj o niego "potknęłam", przeczytałam go z zainteresowaniem, tym bardziej, że traktuje o kole teatralnym oraz o mojej skromnej osobie. Jego autorem jest, znany Wam, Tomasz Kopyszka, wtedy uczeń klasy III gimnazjum.
Tomka serdecznie pozdrawiam, a Was starym zwyczajem zapraszam do lektury:)))
*** 
„Rozwinąć skrzydła”

            Dobrze w życiu jest mieć jakąś pasję, hobby, choćby ze względu na to, żeby nasz egzystencja nie stała się tylko nędzną szarą wegetacją. Szkoła nie musi wcale być dla ucznia jedynie miejscem sztywnej, stolikowej nauki. Może stać się również świadkiem jego rozwoju twórczego, bo przecież nie samym chlebem żyje człowiek. Tak właśnie sądzą i wprowadzają to w czyn członkowie szkolnego koła teatralnego, którzy realizują się nie tylko poprzez naukę, ale także poprzez występy na scenie.

Teatr i co dalej?

            Koło teatralne w mojej szkole istnieje od początku gimnazjum. Przez ten czas przewinęło się przez nie wiele osób. Niektóre obecnie już studiują, inne kształcą się w szkołach średnich. Postanowiłem zapytać byłych aktorów, dlaczego wstąpili do kółka teatralnego, jak dużo czasu na nie poświęcili, co dawały im występy w zespole teatralnym, czy wpłynęło to jakoś na ich życie, a jeśli tak, to w jaki sposób?
            Alek jest obecnie uczniem renomowanego inowrocławskiego liceum. Trudno go zastać w pieleszach domowych, jednak w końcu mi się to udaje, a on chętnie zgadza się udzielić mi kilku informacji.
-          Wstąpiłem do kółka teatralnego dla czystej przyjemności - stwierdza. Zawsze lubiłem mówić wiersze i wkręcać się do różnych przestawień. Szczególnie interesowały mnie inscenizacje na podstawie książek czy opowiadań. Poświęcałem na to dużo czasu i teraz też poświęcam, gdyż w moim liceum również należę do kółka teatralnego. Występy w zespole dawały mi wiele radości. Dzięki nim mogłem zwiedzić wiele nieznanych mi miejscowości, rozwinąć swoje zainteresowania i poprawić wymowę. Teraz łatwiej jest mi się wypowiadać i nie mam problemów na lekcjach. Wszelkie prezentacje ustne zawsze są dobrze oceniane przez moich obecnych nauczycieli. Kółko teatralne początkowo miało być koleją przygodą w moim życiu. Okazało się jednak, że to hobby przerodziło się w pasję. Dziś poświęcam się w całości mojemu zainteresowaniu i wiążę z nim dalsze plany, gdyż chcę złożyć papiery do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. To moje marzenie i cel w życiu. Chciałbym dostać się na wydział aktorski. Okazało się, iż moje hobby stało się moim największym celem w życiu. Szczerze dziękuję Pani M.M.M za to, że umożliwiła mi rozwinięcie się w tej dziedzinie. To jej  zawdzięczam możliwość spróbowania swoich sił w aktorstwie i dzięki niej teraz mam dużo ciekawych znajomości i łatwiejszy start w poważne aktorstwo.
Inny młody aktor - Wojtek - nie od początku był przekonany do teatru:
-          Tak naprawdę to wiąże się z tym ciekawa historia, otóż kilka lat temu miałem nakręcić występ zespołu teatralnego na kamerze szkolnej, traf chciał, że w tym kółku była moja dziewczyna. Właśnie ona namówiła mnie, do występów. Mówiła, że jest bardzo fajnie, wesoło itd. Na początku byłem temu przeciwny, ale powiedziałem sobie: raz się żyje i tak rozpocząłem swoją malutką karierę aktorską I teraz naprawdę się z tego cieszę Na pewno to wpłynęło na moje życie. Po pierwsze, stałem się bardziej śmiały, otwarty na ludzi.             
Do Alicji wysyłam maila, bo od kiedy ukończyła gimnazjum, w ogóle jej nie widuję. Ala jest sympatyczną blondynką,. Zawsze była bardzo otwarta na świat i pogodnie podchodziła do życia. Już następnego dnia otrzymuję od niej list elektroniczny tej treści:
Dlaczego wstąpiłam do kółka? Myślę, że decyzję taką podjęłam ze względu na chęć kształtowania w sobie ducha artysty. Czasem to się udawało, czasem nie, ale w gruncie rzeczy fajne to były czasy. Zawsze po ukończeniu jakiejś sztuki, czuliśmy się usatysfakcjonowani - niezależnie od wyniku. Nie ważne było zajęcie miejsca na podium, ale samo zadowolenie z siebie. Oczywiście ważne też było, aby Nasza Pani Małgosia była z nas zadowolona, co dość często nam się udawało. Przynajmniej tak myśleliśmy. Koło teatralne pochłaniało mi,  przyznaję, dość sporo czasu, a zwłaszcza, gdy konkurs był poważniejszy i nie mogliśmy dać ciała.. Występowanie na scenie, przebywanie na próbach pozwalały nam kształtować w sobie nie tylko ducha artysty... Dzięki temu  rozwijaliśmy sztukę dobrego wysławiania się. Przeprowadzane ćwiczenia wymowy pomagały nam w tym, aby żadne z nas nie fafluniło.
            No dobra. Nie ukrywam, że spędzałam z zespołem ho, ho, ho czasu, ale:
1.Dzięki niemu nie faflunię.
2.Obecnie uczę się w liceum, w którym sami razem z klasa:
a)piszemy scenariusze,
b)przygotowujemy przedstawienia.
Jednym słowem nie ma to jak zajęcia u Pani Małgosi. Szkoda tylko, że tak prędko musiałam się z nimi pożegnać. Zachęcam wszystkich, którzy maja w sobie, choć trochę wigoru. Ruszajcie do akcji!
             Ostatnią osobą z ubiegłorocznych członków koła, z którą udało mi się porozmawiać, okazała się Kasia – chyba najbardziej utytułowana aktorka w całym zespole. Katarzyna jest raczej zamknięta w sobie, ale i ona decyduje się podzielić się ze mną swoimi odczuciami:
-          Wstąpiłam do kółka teatralnego przede wszystkim z nadzieją, że rozwinie ono moje artystyczne możliwości i da upust ciekawości opartej głównie na relacji aktor - widz.
Te zajęcia  umocniły na pewno moje stosunki czysto przyjacielskie z innymi członkami zespołu, poza tym po raz pierwszy mogłam „wylać” z serca to uczucie, które w hierarchii moich wartości było na najwyższym szczeblu - miłość do aktorstwa. W dodatku za to właśnie uczucie wiele razy byłam nagradzana w konkursach o randze wojewódzkiej i ogólnopolskiej. Kiedyś nawet na jednym z takich konkursów dostałam
propozycję zagrania w filmie...3 lata spędzone w kółku sprawiły, że teatr praktycznie stał się moim drugim życiem, moją ostoją. Rozpatruję możliwość pójścia po liceum do szkoły filmowej, do Łodzi. Chciałabym, żeby aktorstwo było częścią mnie.

Kto zawinił?

             Sprawczynię całego zamieszania spotykam po południu, jak zwykle w swojej klasie.
Pani Małgosia otoczona wianuszkiem uczniów, mimo nawału pracy, poświęca mi kilka minut i uchyla rąbka tajemnicy instruktora teatralnego.
Czy teatr to moja pasja?
Tak, można chyba tak powiedzieć, chociaż nie jedyna.
Aktorstwo, teatr interesowały mnie od niepamiętnych czasów. Już w liceum chciałam stworzyć swój pierwszy zespół teatralny, ale nie wyszło... Może miałam zbyt małą siłę przebicia, a może to środowisko było zbyt oporne. Moje marzenia nie opuszczały mnie jednak. Po studiach, kiedy zaczęłam uczyć w szkole podstawowej, podjęłam kolejną próbę, ale placówka  była niewielka i dzieci interesujących się teatrem można było ze świecą szukać. Owszem, przygotowaliśmy nawet sporo różnych uroczystości, raz nawet udało nam się wystawić „Calineczkę”, lecz to wszystko. Dopiero, kiedy podjęłam pracę w Gimnazjum w Złotnikach Kujawskich, udało mi się rozwinąć skrzydła.
Mój pierwszy zespół?
O, pamiętam go doskonale! Początkowo liczył 7 osób – pierwszoklasistów, potem doszło jeszcze dwóch chłopców, więc w sumie było 6 dziewcząt i 3 chłopców. Wymyślili sobie nazwę „Wszyscy Święci”, dotąd nie wiem, o co tak naprawdę chodziło. Może to były słowa modlitwy: „Wszyscy Święci dopomóżcie...”, bo też tremę podczas pierwszych występów mieliśmy wszyscy przeogromną. Ale uczyliśmy się na własnych błędach i przede wszystkim – dobrze się bawiliśmy. Chętnie wyjeżdżaliśmy na konkursy i występy gościnne. Pamiętam, jaka byłam dumna, kiedy zawodowy aktor zapytał „moje dzieci”, kto im tak dobrze głosy ustawił, a one odparły, że ja. Cieszyłam się też bardzo z faktu, że dzięki tym występom moi podopieczni stali się znani i popularni nie tylko na terenie naszego powiatu. Niektórzy w szkole średniej kontynuowali swoją karierę aktorską. Większość z nich obecnie studiuje różne kierunki. Żadne nie poszło do szkoły aktorskiej, ale nie to przecież jest najważniejsze.
A co jest?
Myślę, że najważniejsze, iż mieliśmy wspólną pasję, która  wzbogaciła nasze życie, nadała mu kolorów.
Ile zespołów do tej pory prowadziłam?
Obecny jest trzeci. A może powinnam powiedzieć, że te są trzecie, bo w bieżącym roku szkolnym prowadzę aż trzy.
Dlaczego?
To proste, zgłosiło się aż tylu chętnych. Trudno byłoby mi prowadzić jeden prawie czterdziestoosobowy zespół, a mam zbyt miękkie serce, by komuś odmówić. Kiedy odeszli „Wszyscy Święci”, kolejny zespół nie miał koncepcji na nazwę, więc nazwałam go „Od Nowa”. Wiem, zaraz zapytasz dlaczego. Bo znów musiałam zaczynać wszystko od nowa. Do zespołu zapisało się 12 dziewcząt i 2 chłopców. I znów dobrze nam się ze sobą pracowało, wspólnie robiliśmy przecież to, co lubimy. Obecne zespoły to: „Od Nowa” (13 dziewcząt i 1 chłopiec), „Panny” (7 dziewcząt) – same się tak nazwały i „Bajka” (4 chłopców i 9 dziewcząt).

Czy każdy może wstąpić do zespołu?
To trudne pytanie. Zawsze na początku zadaję kandydatowi na młodocianego aktora pytanie: Czego oczekujesz po tych zajęciach? Odpowiedzi bywają różne. Jednak każdy, kto do mnie przychodzi, chce występować i nawet jeśli ma problemy głosowe czy jest nieśmiały, a chce się uczyć, to w końcu pokonuje wewnętrzne ograniczenia i staje się pełnoprawnym członkiem grupy. Uczy się odpowiedzialności za nią, bo wie, że wszyscy na niego liczą. Zespół teatralny to grupa złożona z samych indywidualności, mniej lub bardziej wyrazistych i to jest właśnie fascynujące. Lubię patrzeć, jak się rozwijają, dojrzewają, rosną, odnoszą sukcesy i lubię świadomość, że się do tego przyczyniłam.
Sukcesy?
Pokonanie własnych wewnętrznych ograniczeń to chyba największy sukces. Jeśli natomiast chodzi o konkursy, to tej pory (przez ponad 6 lat) odnieśliśmy już sporo sukcesów. 2 lata temu zajęliśmy I miejsce w II Wojewódzkim Festiwalu Małych Form Teatralnych „Arlekinada” – Inowrocław 2004, a w jury zasiadały m.in. aktorki: Beata Kawka i Małgorzata Zajączkowska, dwa razy z rzędu zdobyliśmy ZŁOTY GRAWERTON na Festiwalu Artystycznym Gimnazjów Województwa Kujawsko-Pomorskiego „GIM-ART” w Bydgoszczy.
Czy teatr pomaga w życiu?
Tak. Jestem tego pewna. Dzięki niemu stajemy się otwarci na świat, na innych ludzi, stajemy się wrażliwsi, uczymy się słuchać i obserwować. Wspólne sukcesy dają radość, a porażki uczą pokory wobec życia, świata, Boga. W przypadku niepowodzeń zawsze się wzajemnie pocieszamy i na odwrót – cieszymy się sukcesem – choćby drobnym – każdego z nas. A wiesz, co najbardziej nas cieszy? Kiedy dajemy radość innym. Gdy publiczność śmieje się i klaszcze, wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Dla takich chwil warto żyć.

Teraz oni!

Członkowie koła teatralnego są rozpoznawalni w naszej szkole, ponieważ często występują podczas uroczystości szkolnych. W trakcie przerwy na korytarzu spotykam Joasię – inteligentną pierwszoklasistkę i pytam ją, dlaczego poświęca swój wolny czas na zajęcia koła teatralnego. Uśmiecha się i odpowiada:
-          Do kółka teatralnego miałem zamiar zapisać się od 5 klasy podstawówki, gdy zobaczyłam występy podczas „Harfy”(festiwal artystyczny). Gdy przyszłam do gimnazjum, spełniłam to marzenie. Jest to moja pasja i angażuję się w to całym sercem. Nie wiem, czy moja przyszłość wiąże z teatrem lub aktorstwem, lecz na pewno jest to dla mnie ważne doświadczenie i świetna zabawa..
Za załomem szkolnego korytarza wpadam na rozbawioną Aśkę z II c. Ona już drugi rok występuje w zespole „Od Nowa”.
-          Kółko teatralne to moja pasja – stwierdza poważnie. Gdy pierwszy raz przyszłam na zajęcia, nie wiedziałam, że będę miała okazję tyle razy występować. Bardzo podoba mi się praca z nowym zespołem. Te spotkania to nie tylko praca, ale również rozrywka.
Podczas następnej przerwy udaje mi się upolować poważną Kasię z I a, która zaskakuje mnie wyznaniem:
-          Do kółka teatralnego zapisałam się, ponieważ uwielbiam odgrywać zabawne role. W podstawówce nie miałam możliwości wykazania się w tej dziedzinie, ale w gimnazjum jest super.
Ewa to niepozorna trzynastolatka. Rozkwita dopiero na scenie. Nie dziwi mnie więc jej oświadczenie:
-          Na zajęcia koła przyszłam, bo chciałam trochę zaistnieć. Chociaż nie wiążę z aktorstwem swojej przyszłości, to jednak lubię uczestniczyć w próbach, ponieważ zawszę panuje dobra atmosfera, a chęć wygranej motywuje mnie do dalszej pracy, nie tylko w teatrze.

***
Na tym kończę moje polowanie na aktorów choć niektórzy z nich patrzą na mnie z ukosa. Zdarzało się im udzielać wywiadów dla lokalnych mediów i zwykle czynią to bardzo chętnie. Ja jednak dowiedziałem się już tego, czego chciałem. Towarzyszyłem im jako fotograf podczas prób i występów. Zaobserwowałem, ile wysiłku trzeba, aby przygotować jedno dobre przedstawienie, a potem stres, jak przyjmie je publiczność, czy się spodoba.... Szczerze mówiąc, sam nigdy bym się na coś takiego nie zdecydował, ale... Chętnie oglądam spektakle w wykonaniu moich koleżanek i kolegów, którzy starają się żyć pełnią życia i realizować swoje marzenia.

Tomasz Kopyszka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz