Wszystkim krajanom, tułającym się po świecie (fot. M.) |
Artykuł powstał w roku szkolnym 2007/2008 dla „Obiektywu”. W tym czasie
wiele osób z Tuczna i okolic musiało pożegnać się z pracą w cukrowni, z powodu
jej likwidacji. Ich „ziemią obiecaną” stała się Irlandia. Polakom, którzy
zdecydowali się tam wyjechać, wiodło się bardzo dobrze. Niestety, po kilku
latach sytuacja się odwróciła. Obecnie w Irlandii trwa głęboki kryzys i nawet
dla tubylców brakuje pracy. Wielu naszych rodaków wróciło więc do kraju bądź
wybrało emigrację w innych rejonach świata.
W internetowym katalogu gazetek szkolnych artykuł Agaty Świątkiewicz z
Tuczna to najbardziej poczytny tekst dziennikarski o średniej ocenie 4,4.
Gratuluję Agatko i serdecznie Cię pozdrawiam.
***
Z życia naszych rodaków za granicą...
Mieszkam w Tucznie w gminie Złotniki Kujawskie.
Moją miejscowość, jak wiele innych w kraju, nęka bezrobocie i to już od kilku
lat. W oczekiwaniu na poprawę sytuacji na rynku pracy ludzie zaczęli wyjeżdżać
za granicę i szukać dla siebie i swoich rodzin lepszego jutra. W związku z tym,
że Polska od kilku lat jest członkiem Unii Europejskiej, z przekroczeniem
granic nie ma obecnie problemu. Znam kilka rodzin, które wyjechały w
poszukiwaniu pracy do Anglii, Niemiec, Irlandii. Najpierw wyemigrowali ojcowie
rodzin, a po znalezieniu pracy sprowadzili do siebie żony i dzieci. Początki
były dla wszystkich bardzo ciężkie: inny kraj, inna kultura, inne obyczaje, ale
najważniejsza rzecz to bariera językowa. Jednak po kilku miesiącach pobytu
większość zaaklimatyzowała się. Rozmawiałam z niektórymi z nich (czasami
odwiedzają ojczyste strony) i twierdzą, że są szczęśliwi. Mają pieniądze,
rodzinę, życie płynie im spokojniej niż w rodzinnym kraju.
W Irlandii jest już bardzo dużo Polaków. Mają polskie kościoły, sklepy, kawiarnie,
a nawet swoje regionalne gazety w ojczystym języku. Taka sama sytuacja jest w
Anglii i Niemczech. Obecnie Polacy są drugą grupą społeczną na Wyspach. Nasi
rodacy dali się już poznać jako odpowiedzialni, sumienni pracownicy. Zyskali
uznanie pracodawców i dobry zarobek.
Irlandczycy mają – według polskich emigrantów – bezstresowe, weselsze,
ciekawsze i spokojniejsze życie. Przykładem tego może być tzw. „Bank Holidays”,
który odbywa się raz na dwa miesiące. Imprezy, zabawy, przebierańcy, sztuczne
ognie trwają od piątku wieczora do poniedziałku. W te świąteczne poniedziałki
ludzie nie pracują, tylko się bawią.
W szkołach – poza nauką – dzieci mają dużo rozrywek. Jedną z nich jest np.
malowanie włosów na kolorowo, robią to także nauczyciele. Najlepsze pomysły są
nagradzane. Na weekend uczniowie zostawiają w szkole tornistry i nie mają
zadanych prac domowych. Piątek jest dniem, w którym wszystkie dzieci szkolne
zajadają się słodyczami, czego nie wolno im robić w innych dniach nauki.
Mimo tego beztroskiego i spokojnego życia, ludzie, którzy wyjechali, tęsknią za
ojczyzną, za krewnymi, przyjaciółmi, swojskimi świętami i potrawami. Wierzą, że
kiedyś tu wrócą. Większość z nich kocha swój kraj i nigdy by stąd nie
wyjechała, gdyby nie bezrobocie.
Ja po ukończeniu nauki chciałabym mieszkać i pracować w Polsce, a inne kraje
zwiedzać jako turystka. Mam nadzieję, że tak się właśnie stanie...
Agata Świątkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz