Szczytno 2006 (fot. M.M.M.) |
Wczoraj wieczorem w skrzynce
mailowej czekała na mnie niespodzianka – drugi tekst czytelnika mojego bloga z
prośbą o publikację. Wypowiedź człowieka, który sam siebie nazywa Modestem
Korbenem. Dzisiaj przed południem opublikowałam jego „Gdyby tylko… A
może…” w zakładce „Oddaję głos…”.
Już sam tytuł pełen jest z jednej strony niepewności,
a z drugiej nadziei. Ta smutna opowieść traktuje m.in.: o poszukiwaniu własnej
tożsamości, miłości, odkrywaniu seksualności, strachu przed innością. Tematycznie
wiąże się z zainicjowanym przeze mnie wątkiem
tolerancji.
Dla Korbena brak tej ostatniej wydaje się
szczególnie bolesny, gdyż oznacza brak
akceptacji ze strony własnej rodziny, co skutkuje ogromnym cierpieniem i niestabilnością
świata autora wypowiedzi.
Podobno miłość rodzicielska jest
bezwarunkowa, ale czy tak jest w przypadku Modesta? Korben nie zabrał jednak głosu
tylko po to, aby się pożalić, ale przede wszystkim by ostrzec młodych ludzi i
udzielić im cennej rady. Jakiej? Przeczytajcie tekst, a wkrótce się dowiecie…
Świetny tekst :)
OdpowiedzUsuń