poniedziałek, 5 listopada 2012

Modest Korben zabiera głos…

Szczytno 2006 (fot. M.M.M.)

            Wczoraj wieczorem w skrzynce mailowej czekała na mnie niespodzianka – drugi tekst czytelnika mojego bloga z prośbą o publikację. Wypowiedź człowieka, który sam siebie nazywa Modestem Korbenem. Dzisiaj przed południem opublikowałam jego „Gdyby tylko… A może…” w zakładce „Oddaję głos…”.
Już sam tytuł pełen jest z jednej strony niepewności, a z drugiej nadziei. Ta smutna opowieść traktuje m.in.: o poszukiwaniu własnej tożsamości, miłości, odkrywaniu seksualności, strachu przed innością. Tematycznie wiąże się  z zainicjowanym przeze mnie wątkiem tolerancji.
            Dla  Korbena brak tej ostatniej wydaje się szczególnie bolesny, gdyż oznacza  brak akceptacji ze strony własnej rodziny, co skutkuje ogromnym cierpieniem i niestabilnością świata autora wypowiedzi.
            Podobno miłość rodzicielska jest bezwarunkowa, ale czy tak jest w przypadku Modesta? Korben nie zabrał jednak głosu tylko po to, aby się pożalić, ale przede wszystkim by ostrzec młodych ludzi i udzielić im cennej rady. Jakiej? Przeczytajcie tekst, a wkrótce się dowiecie…

1 komentarz: