poniedziałek, 31 grudnia 2012

Noworoczne życzenia:)))

W Nowym Roku i w całym 2013 życzę Wam wszystkim przede wszystkim zdrowia, dużo tolerancji i miłości oraz szczęścia i dostatku. Jak wiadomo, pieniądze nie są najważniejsze, ale bywają bardzo przydatne, chociażby po to, aby kupić lekarstwa czy wspomóc potrzebujących:)))

Wiosna 2006

Fot. M.M.M.
Ostatni dzień roku 2012... Za oknem szaro-buro i ponuro, a ja wstawiłam do galerii 10 radosnych fotek kwitnącej wiosny 2006. W przypływie depresji końcoworocznej zawsze można się doenergetyzować:)))
Poza tym dodałam 6 zdjęć wykonanych tego samego dnia w złotnickim gimnazjum tuż przed rozpoczęciem części humanistycznej egzaminu.

niedziela, 30 grudnia 2012

Konkurs Interpretacji Teatralnej - Toruń 2006

Fot. M.M.M.
Kto zainteresowany, zapraszam do galerii, gdzie znajdziecie 44 zdjęcia z Torunia - dotąd nigdzie nieopublikowane. Na większości z nich w rolach głównych: Milena Frąckowiak i Dawid Antos - oboje rodem z Tuczna:)))
Milena oraz Dawid zaprezentowali swoje indywidualne kreacje aktorskie na deskach "Baja Pomorskiego", natomiast ja pstrykałam fotografie. Potem rundka po mieście, papu i kolejny udany dzień za nami!

sobota, 29 grudnia 2012

Pokaz slajdów 2005 - "Wycinanki kujawskie"

Właśnie dodałam do galerii 24 slajdy, dotyczące "Wycinanek kujawskich" Bożeny Paprockiej w wykonaniu zespołu "Od Nowa". Nie mogłam, niestety, wstawić oryginalnego pokazu slajdów, autorstwa Aleksandra Rybki, gdyż do Picasy można wstawiać jedynie zdjęcia bądź filmy, więc musiałam się trochę pomęczyć i pokombinować. Ale jest! Co prawda to praca niepozbawiona usterek technicznych (chodzi głównie o pisownię), jednak nie są one rażące. Nie czepiajmy się zatem szczegółów:)))

Przy Szosie Bydgoskiej w Dobrogościcach już nie straszy…

Dzisiaj to już zupełnie inny lokal (fot. B.G.)
Kiedy jakiś miesiąc temu Pani Basia Gawrońska powiedziała mi, że udaje się do tego lokalu, aby przeprowadzić wywiad, byłam pełna niesmaku. W „Toffek-u” wylądowałam raz w życiu, kilka lat temu na przyjęciu z okazji I Komunii Świętej mojej chrześniaczki i chwile te wspominam jako prawdziwy koszmar!
Po pierwsze, zimno i to tak, że później przez 2 tygodnie poważnie chorowałam.
Po drugie, posucha i głód. Na herbatę czekałam ponad godzinę, a i tak otrzymałam jedynie pół szklanki. Z obiadu dotarły do mnie głównie zimne ziemniaki, za to na siłę wpakowano mi „z łychy” lody, których jeść nie mogę, a żeby wreszcie się napić, musiałam zaryzykować łyk słodkiego soku, którego również mi nie wolno!

Plotki, plotki…

W moim ogródki... (Co nie znaczy, że w Polsce w zimie rosną jabłka!)
Plotki oraz mechanizmy ich postępowania to doprawdy fascynujący temat. Któż z nas nie był kiedyś tematem plotek lub też sam niechcący lub celowo nie puścił w obieg jakiejś plotki?
Tematowi temu zamierzam poświęcić kilka postów, bo też i mam o czym opowiadać.
Pamiętam, kiedy chodziłam do liceum, pewnego dnia podszedł do mnie kolega (obecny poseł) i zapytał z troską czy nic mi się nie stało. Ze zdziwieniem odparłam, że nie i podejrzliwie zapytałam, o co mu chodzi.
- Podobno wczoraj spadłaś ze schodów? – zapytał. A trzeba Wam wiedzieć, że schody były w moim liceum dość pokaźne. Zrobiłam oczy jak spodki. Kolega zaś kontynuował:

piątek, 28 grudnia 2012

Śmiech to wolność...

Gdyby zapytać moich znajomych czy byłych uczniów o moją cechę charakterystyczną, niejeden pewnie wymieniłby śmiech. Już w podstawówce, a potem w liceum miałam przez niego kłopoty. Jeśli coś mnie bawiło, to na całego:))) Przy okazji dementuję, jakoby ten potrójny uśmiech, który często zapisuję w postach, był moimi trzema podbródkami. Oświadczam, iż nadal posiadam jeden podbródek i mnożyć go nie zamierzam:)))
Ale wróćmy do meritum. W dorosłym życiu mój śmiech również czasami mi szkodził, ale... dla mnie śmiech - swobodny, szczery, nieopanowany - to wolność, a tej nie zamierzam się wyrzekać, choćbym nie wiem jak i nie wiem kogo w ten sposób gorszyła.

Konkursowe zmagania i pizzeria...

Dagmara wgryza się... (fot. M.M.M.)
Jak wiadomo urok wyjazdu na konkurs szkolny polega nie tylko na udziale w zmaganiach, ale przede wszystkim na tym, co PO! Jeśli udział okazał się brzemienny w nagrody, wtedy pobyt w wybranej jadłodajni staje się ukoronowaniem dnia, w przeciwnym wypadku jest pocieszeniem dla uczestników.
Tym razem wybrałam dla Was 43 fotografie z grudnia 2005 roku, kiedy to wraz z (podaję w kolejności alfabetycznej): Dawidem Antosem, Joanną Kłos, Patrycją Kostusiak, Dagmarą Oleksy i Sarą Światową wybrałam się do MDK Pszczółka w Inowrocławiu na konkurs recytatorski pod wdzięcznym tytułem "Jesień wierszem malowana". Po wszystkim zaś nastąpiło "wielkie żarcie" w pobliskiej pizzerii:)))

czwartek, 27 grudnia 2012

Dla inteligentnych...

Michosława to jedna z bohaterek moich haiku:)))
Latem 2006 roku niespodziewanie zafascynowała mnie japońska forma poetycka, jaką jest haiku. Dokonałam zatem kilku prób, moim nieskromnym zdaniem, udanych, po czym usatysfakcjonowana osiadłam na laurach.
Co to takiego haiku?
Haiku (jap.俳句 haiku, nazywane też hokku, haikai) to japońska forma poetycka, składająca się z 17 sylab podzielonych na trzy części znaczeniowe po 5, 7 i 5 sylab. Kto ciekaw więcej, niech poczyta, chociażby w Internecie!
Teraz nie jestem już taka pewna czy dobrze oddałam ducha haiku w moich utworach. No, ale na pewno  czytając je, trzeba trochę pogłówkować:)))
Zapraszam... 

Haiku

***

serce tak stuk puk

potem tupot białych mew

bardzo cienki śpiew

Na imię ma po prostu… Beata!

Fot. udostępniona przez W. Gościniak

Jak zapewne już wszyscy wiecie (A może nie?) 7 grudnia 2012 ukazał się szósty numer „Gmina w obiektywie”. Na stronie  3. Tegoż wydania stajemy oko w oko z Beatą Grudziecką, która w rozmowie z redaktor Gawrońską wyznaje: „Kocham muzykę i dzieci”.

Beatę pamiętam jeszcze z gimnazjum, przez pół roku uczyłam ją języka polskiego i nawet zaangażowałam - wraz z instrumentem - do mojego teatru. Było to trudne, gdyż Beata okazała się rozchwytywaną i zapracowaną osóbką. Pamiętam ją jako pogodną, drobną brunetkę z nieodrodnym atrybutem… skrzypcami! Poniekąd w tym względzie kultywuje ona tradycje rodzinne. Jej mama - Małgosia - bowiem jest wiolonczelistką. Ja sama przez rok pobierałam nauki gry na tym instrumencie. Niestety, zabrakło mi systematyczności i zapału, a głównie zgubiła mnie potajemna namiętność do… fortepianu. Okazała się to jednak miłość nieodwzajemniona… Ale dość wycieczek osobistych.

Prezent od Przemka

Dla Przemka ode mnie mój ulubiony ślimak ;)
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w skrzynce mailowej i na mnie czekała niespodzianka:))) Mój były uczeń - absolwent złotnickiego gimnazjum rocznik 2002 - Przemek Czerzniak przesłał  mi kolejną fotografię do zamieszczenia na blogu. Ustawiłam ją jako zdjęcie główne. Od dziś można je podziwiać przez jakiś czas... dopóki nie pojawi się kolejny fotos "na czasie":)))

środa, 26 grudnia 2012

Prezentu ciąg dalszy...

Fot. M.M.M.
Udało mi się w końcu dodać pozostałe 71 zdjęć z Dnia Patrona, który odbył się w listopadzie 2005 roku, czyli ponad 7 lat temu. Na zdjęciach m.in.: występ grupy integracyjnej, gimnazjalnego zespołu wokalnego, a także oglądanie wystaw przez zaproszonych gości, moja skromna osoba "zdjęta" tajemniczą ręką oraz "wyżer" oficjeli po uroczystości. Osobiście nie zostałam zaproszona, więc jedynie podejrzałam co nieco okiem obiektywu:)))

wtorek, 25 grudnia 2012

Prezent na Gwiazdkę:)))

"Od Nowa" (2005) - fot. M.M.M.
Prezent dla Was podzieliłam na dwie części. Jest to około 160 zdjęć z Dnia Patrona, który odbył się w listopadzie 2005 roku. 
Na początek 79 fotografii z wystawy zdjęć Magdy Serkowskiej, Ani Wiktorowicz oraz moich, którą urządził nam ówczesny dyrektor gimnazjum - Pan Witold Cybulski, a także fotografie z wystawy na temat historii edukacji w naszej gminie. Ponadto pierwsza część uroczystości, podczas której wystąpił zespół "Od Nowa".

Ale to już koniec...

Fot. I.K.
Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, to właśnie dzisiaj. Równocześnie pragnę zaprezentować Wam ostatnią część Pamiętnika internetowego Krzysztofa Semenowicza, czyli jego wynurzenia na temat Wigilii i Bożego Narodzenia.
***

25 grudnia 2006

I... po świętach, prawie…

Nie skłamię, kiedy powiem, że ta Wigilia była niesamowita. Niesamowita pod kilkoma względami. Przede wszystkim – prezenty. Nie ich liczba, tudzież jakość oferowanych przez Gwiazdora, Mikołaja, Gwiazdkę, Dziadka Mroza (niepotrzebne skreślić) usług, tylko specyficzny typ ich wręczania. Z realnym, krwisto - kościstym Gwiazdorem, Mikołajem, Gwiazdką, Dziadkiem Mrozem (niepotrzebne skreślić), pięknie zapakowanymi (przeze mnie) upominkami i „zadaniami” towarzyszącymi przy ich wręczaniu. Do rodzinnego grona dołączyło (jednak) pięć osób, z których z trzema (przybyszami z Polski) zamieniłem po trzy zdania i złożyłem im życzenia wigilijne, brzmiące, co najwyżej powierzchownie, bo nie wiem, czego życzyliby sobie ludzie, których jutro zapewne nie poznam na drodze, bo zapomniałem ich twarzy (mam słabą pamięć do twarzy, niestety). Nasz kontakt ogranicza się do minimum, co mnie cieszy, bo i ten minimalny był, jest i będzie (najprawdopodobniej) dość specyficzny i grobowo nastrojowy. Cóż, nie ze wszystkimi człowiek jest w stanie się dogadywać na poziomie rodzinnym, chociaż atmosfera podczas kolacji wigilijnej, co mnie cieszy, była jak najbardziej miła i godna podziwu. Najpierw, jak już wspomniałem, dzielenie opłatkiem, czyli życzenia, a potem konsumpcja potraw, powinno być dwanaście, ale w naszej rodzinie zawsze było albo za dużo, albo za mało, czyli można powiedzieć, że wyrównywały się z każdym rokiem, co dawało tę magiczną liczbę. Następnie dzieci z moim bratem i jego dziewczyną wyruszyli na taras, co by Gwiazdor […] mógł się przygotować. Oczywiście w międzyczasie trwania kolacji, co chwila ktoś wtrącał, „Patrz Anka!! Gwiazdor […] za oknem. Widziałem/am go!!”, „Yhhh!!! Gwiazdor […]!!! Był tam, na saniach!!! I Rudolf był”. To wszystko na potrzeby podniesienia ciśnienia moim siostrom i bratankowi.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wigilia, Święta Bożego Narodzenia, niech wszystkie spełnią się życzenia!


Właśnie nadszedł ten jedyny dzień w roku, kiedy wszyscy odczuwamy moc czynienia dobra, zaczynamy wierzyć, że coś i od nas zależy. Dlatego życzymy zarówno Wam, jak i sobie samym, aby ta odrobina dobra, która zamieszkała w nas na czas świąt, pozostała w naszych sercach na dłuższy czas. Abyśmy byli dla siebie lepsi nie tylko przez trzy dni w roku, ale każdego dnia, na każdym kroku i o każdej godzinie! Przecież wszyscy na to zasługujemy, nieprawdaż? 

Ponieważ nie chciałam Was jeszcze w święta katować własną twórczością, wybrałam wiersz innego autora:)))

niedziela, 23 grudnia 2012

Za chwilę Wigilia...

Oby i w tym roku śnieg na Boże Narodzenie dopisał...
Ponieważ za chwilę już Wigilia, zanim złożę Wam życzenia, proponuję jeszcze dwa teksty na temat Świąt Bożego Narodzenia z roku 2006.
Przyjemnej lektury:)))
***

Święta to nie tylko...

            Święta to nie tylko czas, w którym ludzie kupują sobie prezenty, gotują najsmaczniejsze potrawy czy stroją choinkę, na której kolor bombek dopasowany jest do światełek. To nie tylko okres szczególnego nasilenia świątecznych reklam, to nie tylko udekorowany supermarket czy domy całe w kolorowych lampkach. To nie tylko licytacja, kto w tym roku kupi czy dostanie najwięcej prezentów, kto postawi na stole więcej potraw, kto ubierze się najmodniej do kolacji wigilijnej czy kto, w jakim futrze przyjdzie na pasterkę.

sobota, 22 grudnia 2012

Jaka choinka na Boże Narodzenie?

Fot. I.K.
Nie ma chyba domu, w którym rodzina choć raz nie zastanawiałaby się, na jaką choinkę się zdecydować. Z dzieciństwa pamiętam ogromne świerki (A może tylko ja byłam taka mała?), pachnące żywicą oraz igliwiem, obwieszone cukierkami w kolorowych, błyszczących papierkach, ręcznie robionymi łańcuchami, anielskim włosem oraz bombkami. Potem rodzice kupili sztuczną choinkę i... nigdy już nie było tak samo!

Ciąg dalszy przedświątecznej frustracji na obczyźnie...

Fot. B.G.
Wasz  ukochany ciąg dalszy nareszcie nastąpił...

***
Pamiętnik internetowy – część II (2)

23 grudnia 2006
Wesołych Świąt!

Wesołych Świąt, bo taaaak!! To już JUTRO, już jutro Wigilia, a potem całe dwa dni świątecznego, nieocenzurowanego żarcia! Jak ja wytrzymam? Nie wiem, ale boję się! Całą moją dietę szlag trafi. Od Nowego Roku będę musiał zasuwać, co by uwolnić świąteczne i sylwestrowe opychanie się z mojego ciała. O ile sumienie mi pozwoli na pochłonięcie całej kupy schabów, klopsów, indyka, kurczaka, zrazów, bigosu (uwielbiam!!!) i oczywiście tony ciasta wszelakiej maści! Zrobię rundę po Irlandii, tydzień pobieduję na chlebie pełnoziarnistym i musli i jakoś to będzie. Zresztą, kto jak kto, ale ja mam niedowagę, więc co mi tam, te pięć kilo w , czy w tamtą? Trudno się mówi. Ostatecznie pół roku drastycznego odchudzania (z miesięczną przerwą, którą spowodowała wyprowadzka do Irlandii) zaprzepaszczone w tydzień. Co to jest? Przecież przede mną jeszcze (mam nadzieję) ze sześćdziesiąt lat życia.

piątek, 21 grudnia 2012

O aniołkach i choinkach na Gwiazdkę:)))

Ludzie  to jednak mają talent w rękach! Pani Basia Gawrońska na Boże  Narodzenie dla swojej rodziny wykonuje piękne choinki oraz aniołki. Głównym składnikiem tych cudów jest... pierze. 

Ponieważ sprezentowała mi takie dwie choinki, poprosiłam ją o przesłanie zdjęć na bloga.  
Dzisiaj otrzymałam  trzy. Wszystkie zamieszczam. Jeśli nawet nie będzie śniegu, to mamy trzy białe choinki, a ochroni nas parka aniołków. Piszę "nas", bo mam namyśli siebie oraz czytelników bloga:)))

czwartek, 20 grudnia 2012

W najnowszym wydaniu "Gminy w obiektywie" wywiad z Panem Aleksandrem Królikowskim

Czas relaksu (fot. z archiwum A.K.)
Kim jest Aleksander Królikowski i dlaczego właśnie z nim postanowiłam porozmawiać?
Poniżej zamieszczam fragment obszernego, dwustronicowego wywiadu, który w całości przeczytacie w grudniowym wydaniu "Gminy w obiektywie", już dostępnym w punktach handlowych naszej gminy.
***
(...)

M.M.: Za czasów wójta Henryka Styrny pełnił  Pan funkcję radnego. Na czym się Pan wtedy skupiał, co Pana drażniło?

środa, 19 grudnia 2012

Poczuć magię Bożego Narodzenia...


Galeries Lafayette, Paryż.

Znowu coś do poczytania:))) Agnieszka Wiktorowicz za te pracę w styczniu 2007 roku zdobyła  III miejsce w konkursie organizowanym przez MDK we Wrocławiu.
***

Poczuć magię Świąt…

Święta Bożego Narodzenia kojarzą nam się, z reguły, z czymś bardzo przyjemnym, miłym. Jest to czas rodziny, ciepła, na który wszyscy czekamy z utęsknieniem przez cały rok. Jednak, obserwując otaczający nas obecnie świat, można odnieść także nieco inne wrażenie..

Zima nadchodzi wszędzie...

Fot. K.S.
Zauważyłam, że spodobały Wam się dywagacje na emigracji, zatem wklejam kolejną część rozważań i przeżyć Krzysztofa Semenowicza na emigracji w Irlandii z 2006 roku:)))
***
Pamiętnik internetowy – część II (1)


18 grudnia 2006
Będzie to, co musi być...

Nieubłaganie zza okna dobiega mnie łagodny pokrzyk przyrody, sugerujący, że nadchodzi zima. Owszem, nadchodzi wielkimi krokami w Polsce, tu tip-topami, od czasu do czasu zatrzymując się leniwie, co by odpocząć w drodze do swojego punktu, jakim jest „potencjalnie” 21 grudnia. Drzewa, co prawda, straciły ostatnie ubrania w postaci żółtych, tudzież lekko zielonkawych liści, a wiatr sugeruje chłód i suszę, co w Irlandii jest rzadkością, ale... Suchy wiatr jest najlepszym czynnikiem dającym do zrozumienia, że zima dopadnie nas prędzej czy później, mimo swojej powolności.

wtorek, 18 grudnia 2012

Co jeszcze ciekawego w grudniowym wydaniu "Gminy w obiektywie"?

Zdjęcie z archiwum A.K.
Grudniowy - 6 już - numer "Gminy w obiektywie" dostępny jest w sprzedaży od ponad tygodnia. Pisałam wcześniej o ciekawych rozmowach i artykułach, które się w nim znajdują, ale nie wspominałam o wywiadach, które przeprowadziłam specjalnie do tego wydania. 
Jako że zbliża się wielkimi krokami Boże Narodzenie, święto nieodłącznie kojarzące się z rodziną, na widelec wzięłam współczesną młodą matkę Polkę, czyli Alicję Kopydłowską, która w tym roku powiła synka i która wraz ze swoim partnerem boryka się z problemami dnia codziennego. O tym, jak potoczyło się jej życie i co sądzi o rządzących naszym krajem oraz o kondycji polskiej rodziny przeczytacie na stronie 7. naszego miesięcznika.

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Takie atrakcje tylko u mnie:)))

Autor (fot. M.M.M. - XI 2004)
Dzięki mnie mieliście niepowtarzalną okazję przeczytać IV część pamiętnika Krzysztofa przed I :))) Dopiero bowiem wczoraj dokopałam się do początku oraz części II. Niestety, III w moich annałach figuruje chwilowo jako nieodnaleziona... Ale może... kiedyś...
*** 
Pamiętnik internetowy – część I

Słodka zemsta Szczurka


Coś się ze mną stało dobrego, bo napisałem z osiem wierszy w ciągu dwóch dni. Zostaje tylko pytanie czy nadają się na coś więcej niżeli tylko spuszczenie w toaletach publicznych…

niedziela, 16 grudnia 2012

Kontynuacja tropu irlandzkiego...

Fot. K.S.
Wczoraj wstawiłam fragment zapisków Krzysztofa Semenowicza, w 2007 roku przebywającego z rodziną na emigracji w Irlandii. Dzisiaj idę dalej tym tropem i publikuję 6 zdjęć "zielonej wyspy", nadesłanych przez Krzysia oraz jego wiersz - wszystko zamieszczone pierwotnie w "Obiektywie" (marzec/kwiecień 2007) na stronie 18.
Wiersz poniżej, natomiast fotografie dostępne są w galerii:)))

sobota, 15 grudnia 2012

Ze wspomnień emigranta...

Fot. M.M.M.
O Krzysztofie Semenowiczu pisałam już kilkakrotnie. Ostatni raz widziałam go 14 stycznia 2007 roku, kiedy przyjechał na chwilę z Irlandii do Polski i odwiedził nas podczas finału WOŚP w Złotnikach. Wtedy zrobiłam to zdjęcie, na którym widnieje z koleżankami. Potem kontakt nam się urwał.
Myślę, że tekst Was zaciekawi. Warto poczytać w długie zimowe wieczory, a zima już nadchodzi...
***

Pamiętnik internetowy – część IV
06 marca 2007

Dajże Panie...;)

Ostatnimi czasy pisanie notek sprawia mi nie lada trudność, bo co się zabiorę do nabazgrania czegokolwiek, to zostaję zmuszony gdzieś jechać i całą wenę szlag trafia. Kierowany dziką żądzą zalogowania się na Onet.Blog i wklejenia tam kilku zdań postanowiłem tej nocy nie iść spać, dopóki nie uczynię mojego szaleńczego, misternego (lubię to słowo, nie wiedzieć czemu) planu.

Egzamin próbny 2004 w oku obiektywu...

Miny raczej nietęgie, gimnazjalistów dopadł stres! (fot. M.M.M.)
Kto mnie zna osobiście, ten wie od dawna, kto nie - ten już się zdążył zorientować, że fotografowanie sprawiało mi ogromną przyjemność. Może dzięki temu teraz mogę aż tyle chwil ocalić od zapomnienia?
Otrzymuję od Was miłe maile, w których cieszycie się, że możecie powspominać, pooglądać stare zdjęcia lub też poczytać swoje stare teksty, których Wy sami często nie zachowaliście.

piątek, 14 grudnia 2012

Jak nas witali i żegnali w Grudziądzu (wiosna 2005)

Fot. M.M.M.
Po występach w Grudziądzu pozostały nam ciekawe zdjęcia i... niesmak! Nikt nas nie powitał, nikt nie pożegnał. Mimo że większość występów odbywała się w dużej sali ze sceną, nas po kilku godzinach oczekiwania zagnano do małej salki na piętrze, bez publiczności. A wiadomo, że to reakcje widzów dodają aktorom skrzydeł. Jury było widocznie zniecierpliwione i zdziwione, że nie "załatwiliśmy" sobie publiczności. Zatkało mnie!!! Występ oglądało zatem jedynie kilka osób. Mimo wszystko młodzi aktorzy dali z siebie wszystko.

Jak to w gimnazjum przed egzaminem było - rok 2005

Damy radę! (fot. M.M.M.)
Gratka dla koneserów! Właśnie wstawiłam do galerii 35 zdjęć, ukazujących złotnickich gimnazjalistów, którzy w roku 2005 zdawali egzamin. Na fotografiach uwieczniłam chwile tuż przed rozpoczęciem rozwiązywania zadań z części humanistycznej.
Jak widać, niektórzy są bardzo zestresowani, inni pozują na wyluzowanych, a może rzeczywiście jakimś cudem udało im się wyluzować?

Kiedy ma się piętnaście lat...

Patrzę tylko, co robicie... (fot.M.M.M.)

Moje małe wielkie życie
Ania Wiktorowicz lat 15, obecnie... skończone 18;)))

Kiedy byłam małym dzieckiem, nie miałam problemów i wszystko wydawało mi się bardzo proste. Moim jedynym obowiązkiem było posłuszeństwo wobec rodziców. Dlaczego więc teraz, gdy przeżyłam kilkanaście lat, mam mnóstwo zmartwień, obowiązków, zadań? Dlaczego tak trudno mi jest się z nimi uporać? Dlaczego wszyscy ciągle mi powtarzają: Masz to zrobić! Zrób to!?

czwartek, 13 grudnia 2012

"Bajki i mity dla potłuczonych", czyli dla każdego z nas...

Jedna ze scen spektaklu
Dzisiaj odkryłam, że Picasa powiększyła swoim użytkownikom bezpłatną przestrzeń do wykorzystania. Dzięki temu będę mogła dodawać więcej zdjęć, a nawet filmiki. Poprzednią pojemność już prawie wyczerpałam, ale w tych okolicznościach postanowiłam zaszaleć i wstawiłam do galerii filmik ze stycznia 2004 roku. Zespół "Od Nowa" nagrał wtedy próbę przedstawienia "Bajki i mity dla potłuczonych" według tekstów kabaretu "Potem". 
Płytę ze spektaklem wysłaliśmy na eliminacje do "Arlekinady". Ku naszej radości zakwalifikowano nas do udziału w festiwalu. Zespół zdobył I miejsce, a ja nagrodę dla najlepszego reżysera. Oczywiście występ na scenie teatralnej wypadł o wiele lepiej.

środa, 12 grudnia 2012

Gimnazjaliści w jasełkach 2006

Fot. M.M.M.
Hejka:)))

Wigilia już za 12 dni, więc kontynuuję świąteczny cykl. Tym razem dodałam galerię z 42 zdjęciami z jasełek, które odbyły się 22 grudnia 2006 roku w złotnickim gimnazjum. Z tego co pamiętam, montaż słowno-muzyczny przygotowały: mgr Agnieszka Kostecka i mgr Iwona Szczepańska. W roli głównej, oczywiście, dziatwa gimnazjalna. Natomiast jako spirytus movens oprawy plastycznej wystąpił - starym zwyczajem - mgr Mariusz Kopydłowski, który na kilku fotografiach z widocznym ukontentowaniem podziwia swoje dzieło.

wtorek, 11 grudnia 2012

Masz pomysł na swoje życie?

Jaskółcza rodzina "na pięciolinii" (fot. M.M.M.)

Dobrze jest mieć pomysł na swoje życie, wiedzieć, co chce się robić, czemu poświecić. W dzisiejszych czasach bardzo martwi mnie fakt, iż młodzi ludzie często są zmuszeni wybierać to, co im zapewni w przyszłości pracę, a nie to, co kochają. Idealnie jest, kiedy te dwa aspekty idą w parze...
 Co teraz, po latach, na temat pracy i rodziny sądzi autorka poniższego tekstu  - Ania Wiktorowicz?
Może się odezwie?


Życie, a bajki...

Natura jest piękna, bo różnorodna... (fot. M.M.M.)

Któż z nas, będąc brzdącem, nie słuchał - bądź oglądał - bajek, w których na ogół wszystko dobrze się kończyło. Bawet dorośli mają swoje baśnie, do których chętnie powracają. W życiu znacznie częściej  można spotkać się z niesprawiedliwością i okrucieństwem, które nie zostaje ukarane, a dobro nie zawsze zwycięża.

Z okrucieństwem w stosunku do "innych" spotykamy się już w szkole, wystarczy czymś się różnić. Zapewne niektórzy z Was czytali albo oglądali film "Wiedźmin" według powieści Sapkowskiego. Ludzie szukają wokół siebie potworów, a tymczasem często potworem bywa właśnie sam człowiek. Co nie znaczy, ze powinniśmy się z tym godzić. Wręcz przeciwnie, warto otwierać się na świat, bo przecież "inny" nie znaczy "gorszy". Świat pełen "klonów" to na pewno nie moja bajka...

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Robak, który toczy moją duszę…

Pan Bóg to dopiero Artysta! (fot. M.M.M.)
Nie zazdroszczę ludziom majątku, pieniędzy, władzy czy urody, ale… No właśnie… Zachłannie spoglądam na talenty! Na szczęście nie jest to zazdrość niszcząca, czyli pospolita zawiść… Ufff!
Wprost przeciwnie, uważam, że utalentowanym trzeba pomagać, aby ich umiejętności mogły rozkwitnąć… i pocieszam się, że takie podejście również stanowi swoistego rodzaju talent (a cóż mi pozostaje?).
Ale zamotałam! A to wszystko w związku z Martą Strzelecką – moją utalentowaną uczennicą z gimnazjum, obecnie studentką, która swego czasu pisała piękne i tajemnicze wiersze. Kilka z nich zamieściłam przed chwilą w zakładce „Moim uczniom poświęcam…”

O Dąbrówce Kujawskiej...

Do zakładki "Zapisane w historii naszej gminy..." wstawiłam właśnie kolejny interesujący artykuł z listopadowego numeru "Gminy w obiektywie" pt. "Dwór w Dąbrówce Kujawskiej".
Pani Barbara Gawrońska nie tylko prześledziła w nim historię tamtejszego kompleksu dworsko-parkowego, ale również "zasięgnęła języka" u najstarszego mieszkańca miejscowości.
Uderzyły mnie jego słowa, że Polacy - służący Niemcom - byli gorsi od nich. Uderzyły mnie nie dlatego, że w ogóle padły, ale że padają zbyt często.

niedziela, 9 grudnia 2012

O Bożym Narodzeniu po raz kolejny i... nie ostatni!

Anka Wiktorowicz sporo swego czasu pisała, jak na finalistkę Konkursu Polonistycznego (zwanego potocznie olimpiadą) przystało. Oto jej kolejny tekst z roku 2004, tym razem poświęcony Bożemu Narodzeniu:)))
***
Święta - czas spotkania 
z najbliższymi...

Święta Bożego Narodzenia  są dla wielu osób najważniejszym wydarzeniem w roku. Jest to z reguły okres bardzo radosny, ciepły – okres szczodrości i miłości, ale dla wielu także bardzo pracowity. Wiąże się to głównie z porządkami przedświątecznymi oraz przygotowywaniem potraw. Wydaje mi się, że praca ta jednak daje satysfakcję

„Gdy uczyć będziemy ludzi, jak powinni myśleć, a nie co powinni myśleć, to unikniemy wielu nieporozumień.”

Na szczęście ludzkie dylematy naturze są obce...
Autorkami poniższego reportażu są: Patrycja Kowalczyk i Anna Wiktorowicz. Tekst po raz pierwszy ukazał się w 2004 roku we wrześniowym wydaniu "Obiektywu". Jest to kolejny przyczynek do dyskusji o tolerancji i trudnej sztuce bycia sobą.
Dziewczęta pozdrawiam, a Was - jak zwykle - zapraszam do lektury. 
***

Mają swój styl, ale czy naprawdę są inni?

            Żyjemy w XXI wieku i teoretycznie możemy robić wszystko to, na co mamy ochotę i co nam się podoba. Jednak gorzej jest w praktyce...

sobota, 8 grudnia 2012

Póki jeszcze żyją ludzie...

Cenną inicjatywą Pani Gawrońskiej jest zbieranie informacji o historii naszej gminy, póki jeszcze żyją jej świadkowie. Sama do dziś żałuję, że nie spisałam tego, co opowiadała moja babcia, kiedy jeszcze żyła... Moi dziadkowie bowiem byli rodowitymi Kujawiakami i wiele przeżyli.
Warto znać historię ziemi, z której się wyrasta, historię rodzin, które tu mieszkają, historię miejscowości. Ja z każdym kolejnym numerem "Gazety w obiektywie" dowiaduję się czegoś nowego, interesującego...

"(...) sukces przychodzi powoli (...)"

W listopadowym numerze "Gminy w obiektywie" mieliście okazję poczytać o żmudnej drodze do sukcesu  twórczyni firmy "Metalowiec". Dla tych, którzy z jakichś przyczyn (np. oddalenia od naszej gminy) nie mogli zakupić gazety, poniżej publikuję rozmowę, którą przeprowadziła redaktor Barbara Gawrońska.
O której z rodzinnych firm autorka napisała w grudniowym - świątecznym wydaniu?
Ja Wam tego nie zdradzę. Nie ma innego wyjścia, do sklepu marsz:)))
***
Kobieta sukcesu

Rozmowa z twórczynią firmy „Metalowiec” -  panią Urszulą Głąb oraz jej synem Arkadiuszem


 Pani Urszula Głąb znana jest od lat wielu mieszkańcom naszej gminy jako kobieta pełna energii, która zbudowała podstawy firmy „Metalowiec”, zaopatrującej rolników w sprzęt i części do produkcji rolnej. Sama pamiętam mały sklepik przy ulicy Szosa Bydgoska, w którym głównym sprzedawcą, „alfą i omegą” była pani Urszula. Jej synowie co chwilę potrzebowali matczynej pomocy w odszukaniu elementów poszukiwanych przez klientów. Dziś to poważni biznesmeni.

piątek, 7 grudnia 2012

Już jest!

Tomasz Kopyszka z Robertem Janowskim
Dzisiaj otrzymałam właśnie wiadomość, że w niektórych punktach handlowych naszej gminy grudniowy numer miesięcznika "Gmina w obiektywie" jest już dostępny, do kolejnych powinien dotrzeć lada chwila.
Aby uczcić to z dawna oczekiwane wydarzenie - coś tam naskrobałam do numeru 6 i mam nadzieję, że Wam się spodoba - wstawiłam na blogu ostatni z przeprowadzonych przeze mnie wywiadów, opublikowany w wydaniu listopadowym pisma. 

czwartek, 6 grudnia 2012

O tym, jak Monika poetką została...

Monika

„Już za chwilę…”

To tytuł tomiku wierszy, wydanego pod koniec 2011 roku. Jedną z autorek utworów tam opublikowanych jest Monika Kędzierska z Tuczna – obecnie uczennica III klasy Gimnazjum w Zespole Placówek Oświatowych. Siłą sprawczą tego wydawnictwa był Robert Karwat – poeta z Lublina, który pewnego dnia przybył do tuczyńskiej szkoły na spotkanie autorskie, rozdając adres swojego maila. Monika nawiązała z nim kontakt i po półrocznej korespondencji w umyśle Habibi Hamida (pseudonim artystyczny Karwata) narodził się pomysł, dzięki któremu zadebiutowało ponad dwudziestu młodych twórców.
We wstępie do swoich 13 wierszy w tomiku gimnazjalistka tak oto pisze o swojej twórczości: „Już od młodości snułam wymyślone opowieści. W szkole nigdy nie sprawiało mi problemu napisanie opowiadania, charakterystyki czy innego tekstu. Będąc uczennicą klasy czwartej, zaczęłam pisać wiersze. Początkowo pisałam krótkie rymowanki. Teraz swoją twórczością wyrażam sama siebie i okazuję w niej emocje. Każdy nowy wiersz wydobywa się z muzyki mojego serca. Czytam bardzo dużo książek. Dzięki nim zdobywam nowe słownictwo i zabijam wolny czas. Czuję, że dzięki poezji staję się lepszym człowiekiem.”.

Do poczytania na mikołajki...

Fot. B.G.
Ponieważ numer 5 "Gminy w obiektywie" powoli odchodzi do historii, w zakładce poświęconej temu miesięcznikowi opublikowałam właśnie artykuł red. Barbary Gawrońskiej na temat szkoły w Lisewie oraz uroczystości nadania jej imienia kardynała Stefana Wyszyńskiego.

środa, 5 grudnia 2012

O czym m.in. w najnowszym wydaniu "Gminy w obiektywie"...

Okładka nowego wydania "Gminy w..."
Jak już pisałam wczoraj, to ostatni moment, aby zakupić 5. Numer „Gminy w obiektywie”, gdyż lada chwila ukaże się grudniowe wydanie miesięcznika, a w nim wiele atrakcyjnych zdjęć i wiadomości.
Oczywiście, nie ujawnię wszystkich tajników 6. numeru, jednak starym zwyczajem dla zachęty uchylę rąbka tajemnicy. Zatem  w najnowszym wydaniu „Gminy…” będzie można m.in. poczytać o:
- diamentowych godach Państwa Sikorskich z Tuczna
- nadaniu doktorowi Czesławowi Maciejewiczowi zaszczytnego tytułu „Zasłużony dla gminy Złotniki Kujawskie”
- Muzeum w Tucznie
- dawnym Dźwierzchnie.

wtorek, 4 grudnia 2012

Rozmowa z Damianem

Fot. Damian Noszkowicz
To już naprawdę ostatnie dni, kiedy możecie jeszcze nabyć 5. numer "Gminy w obiektywie". Najprawdopodobniej w piątek - 7 grudnia - ukaże się nowe 6. wydanie miesięcznika, który obecnie znajduje się w druku. O tym, co będzie zawierać, napiszę Wam jutro.
Natomiast dzisiaj do zakładki "Porozmawiajmy o... cz. II" wstawiłam wywiad z Damianem Noszkowiczem, pierwotnie opublikowany właśnie w listopadowym numerze "Gminy...".

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Coś na słodko:)))

Świąteczne pierniki (fot. I.K.)
O czym traktuje poniższy tekst? Czy tylko o pączkach? Podzielcie się swoimi przemyśleniami.
Opowieść Magdaleny Serkowskiej jest jedną z moich ulubionych.
Madzię pozdrawiam, a Wam życzę miłej lektury:)))
***

Jak powstały pączki...

Co roku w czwartek, tydzień przed Popielcem, wszyscy zajadają się pysznymi pączkami. Jemy je, nie wiedząc nawet, skąd się w ogóle wzięły. No tak, niektórzy z was powiedzą - ze sklepu, inni, że z cukierni, a jeszcze inni stwierdzą, iż sami zrobili. Jednak mnie nie o to chodzi. Czy wiecie, gdzie i kiedy powstał pierwszy pączek? Wiecie? A ja wiem. Zdradzę wam tę tajemnicę. Posłuchajcie.