Fot. I.K. |
Nie ma chyba domu, w którym rodzina choć raz nie zastanawiałaby się, na jaką choinkę się zdecydować. Z dzieciństwa pamiętam ogromne świerki (A może tylko ja byłam taka mała?), pachnące żywicą oraz igliwiem, obwieszone cukierkami w kolorowych, błyszczących papierkach, ręcznie robionymi łańcuchami, anielskim włosem oraz bombkami. Potem rodzice kupili sztuczną choinkę i... nigdy już nie było tak samo!
Jednak teraz jestem dużo starsza i potrafię dobrowolnie wyrzec się prawdziwego drzewka. W tym roku miałam propozycję sprezentowania świerku i zrezygnowałam. Trochę dlatego, że mam mało miejsca w domu, ale głównie z powodu żalu, jaki czuje, kiedy ktoś wycina drzewko.
Mam więc aż trzy choinki! Dwie wykonane z pierza i jedną z papierowej wikliny. Uświadamiają mi one, że ktoś zrobił je dla mnie ze szczerej sympatii, ponieważ to również dary świąteczne od moich przyjaciół.
Nie potępiam jednak tych, którzy wybierają żywe drzewka, wszak te mają swój niepowtarzalny urok.
Zapraszam do nadsyłania zdjęć swoich drzewek Bożonarodzeniowych, chwalcie się, wszystkie zamieszczę w galerii.
Dzisiaj wstawiłam kilka dzieł Pani Ireny Kopyszki.
Zapraszam:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz