Gdyby zapytać moich znajomych czy byłych uczniów o moją cechę charakterystyczną, niejeden pewnie wymieniłby śmiech. Już w podstawówce, a potem w liceum miałam przez niego kłopoty. Jeśli coś mnie bawiło, to na całego:))) Przy okazji dementuję, jakoby ten potrójny uśmiech, który często zapisuję w postach, był moimi trzema podbródkami. Oświadczam, iż nadal posiadam jeden podbródek i mnożyć go nie zamierzam:)))
Ale wróćmy do meritum. W dorosłym życiu mój śmiech również czasami mi szkodził, ale... dla mnie śmiech - swobodny, szczery, nieopanowany - to wolność, a tej nie zamierzam się wyrzekać, choćbym nie wiem jak i nie wiem kogo w ten sposób gorszyła.
Oczywiście mój "rechot" ma również wielu zwolenników i w ten sposób jestem osobą kontrowersyjną, co odbieram z ukontentowaniem.
Poniżej wiersz, który chyba najlepiej oddaje mój stosunek do życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz